Narzędziem, którym posługuje się artystka, jest fotografia, zazwyczaj czarno-biała. Nominująca ją Anna Theiss napisała w uzasadnieniu: „konsekwentnie bada tzw. trudne tematy – ślady historii, rodzinne traumy (…). A jednak sposób, w jaki to robi, jest wyjątkowy”. Zakres problematyki podejmowany przez Joannę Piotrowską (ur. 1985 r.) jest szeroki: poczucie zagrożenia we współczesnym świecie, dobrostan zwierząt, rodzinne i międzyludzkie relacje oparte na dominacji, przemocy psychicznej i fizycznej, podporządkowaniu, nierówności między płciami.
To, co łączy ten jej bardzo bogaty jak na wiek dorobek, to szczególny rodzaj wrażliwości, ukazywanie toksycznych mechanizmów psychologicznych czy społecznych poprzez drobne gesty, pozornie nieznaczące interakcje. Efekt osiąga artystka dzięki precyzyjnym aranżacjom sytuacji, które utrwala, nawet pewnej ich teatralizacji. Świetnie posługuje się systemem kodów kulturowych i symboli uniwersalnych w kulturze Zachodu, zapewne także dzięki temu, że studiowała i od 10 lat mieszka w Londynie. I ten międzynarodowy język sztuki w połączeniu z ważką acz subiektywnie interpretowaną problematyką zapewniły jej imponujący początek kariery. Ma już na swym koncie m.in. udział w wystawach zbiorowych w Museum of Modern Art w Nowym Jorku i Kunsthalle w Wiedniu oraz indywidualne wystawy w Kunsthalle w Bazylei i w londyńskim Tate Britain. Przy okazji tej ostatniej pisano o niej jako „artystce, która będzie kształtować świat sztuki w najbliższych latach”.
Prace z jej najważniejszych cykli pokazano na niedawno zakończonej monograficznej prezentacji zatytułowanej „Zaduch” w warszawskiej Zachęcie. „Była wystawą skromną, konsekwentną, przemyślaną, przejmującą, wyrazistą, empatyczną i niezwykle silną wizualnie” – pisał nominujący artystkę Jakub Banasiak.
Fot. Leszek Zych/Polityka
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.