Przede wszystkim przykładem świetnie poprowadzonej kampanii marketingu wirusowego w Internecie. O Del Rey było głośno już na kilka miesięcy przed premierą debiutanckiej (no, powiedzmy) płyty. Do tego stopnia, że recenzenci „The Guardian” zaledwie na podstawie jednego utworu „Video Games” – okrzyknęli ją muzycznym odkryciem na miarę Adele.
Po fatalnym występie na żywo w programie Saturday Night Live, ci, którzy wcześniej, wynosili ją na piedestał młodych talentów przemysłu muzycznego, zgodnie odszczekują wszystko, co napisali, bądź powiedzieli. Czy nie zbyt wcześnie? I o co tak naprawdę chodzi z Laną Del Rey?
Narodziny Lany
Lana Del Rey to pseudonim artystyczny Elizabeth Grant. Jej pierwsza próba wejścia do showbiznesu pod szyldem Lizzy Grant, z ciemnymi blond włosami i nieco mniejszymi ustami, nie powiodła się. Panna Grant nie poddała się i tym razem trochę lepiej ograła wkroczenie do muzycznego światka. Zmieniła styl, kolor włosów, użyła wypełniacza do ust, nazwała się Laną Del Rey, nagrała płytę. Złośliwi zastanawiają się, ile jeszcze muzycznych prób będzie w stanie sfinansować jej tata, zanim piosenkarka osiągnie wymarzony sukces (obie próby, jak podają różne źródła, faktycznie sponsorował rodziciel artystki). Lanie nierzadko zarzuca się, że jest znudzoną córką milionera, który postanowił zapłacić za lepszego producenta, który nada jej muzyce inny dźwięk.
W sieci próżno szukać utworów Lizzie Grant. Management artystki skrzętnie dba o to, aby dowody pierwszej porażki muzycznej nie pojawiały się w Internecie. Pierwszy singiel artystki, „Video Games” wręcz zawojował społeczność w sieci. Prosty, poskładany głównie ze zdjęć teledysk uderzył dokładnie w taką nutę, jaką trzeba. Amerykańskie obrazki z przeszłości, sielanka, tęsknota, uczucie, nostalgia i ten głos… Publiczność utonęła! W promocji pomógł też świetny występ Lany na żywo w brytyjskim programie „Later with Jools”, masowo udostępniany na facebookowych tablicach użytkowników.
W karierze Lanie pomaga świetna figura, niewinna buzia, fale na włosach rodem z lat 60. i powiększone usta, do których, jak mówi, ma dystans. Na okładce rosyjskiego magazynu „Interview” widać, jak Rey w kącik ust gryzie pszczoła, a ugryzienie to powoduje spuchnięcie ust… Żadna sesja dla magazynu nie jest przypadkowa, żaden marketingowy krok związany z promocją niezaplanowany.
Niektórzy nazywają jej muzykę beznamiętną, nudną i banalną. A samej artystce zarzucają absolutny brak charyzmy scenicznej, a głos określają jako „chwiejny”. Oponenci wskazują, że to po prostu maniera, która jest kreacją Del Rey. Zachwycają się jej głosem, a rytm piosenek określają jako „niespieszny”. Po „Video Games”, kolejnymi singlami były „Born to die” i „Blue jeans”. Na krótko przed premierą płyty, która weszła na rynek 31 stycznia, Rey zaliczyła fatalną wpadkę w SNL. Zaśpiewała „Video Games” i „Born to die”.
Cały materiał w najnowszym, 9. numerze EksMagazynu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.