800na600natalianiemien
Fot. Archiwum Natalii Niemen
JJ
15/02/2015

Natalia Niemen: Bez sztuki człowiek tępieje

Zachęcam, by mimo wszystko, ludzie nie patrzyli na twórczość Czesława Niemena, jak na nie wiadomo jaką świętość, której nie można tknąć ani ruszać, a jak ruszać, to mój Boże, czy podołam? Z Natalią Niemen, córka Czesława Niemena rozmawiamy o tym, jak powstawała jego muzyka oraz po co nam sztuka

EksMagazyn: Jakie było pani pierwsze wspomnienie związane z muzyką w domu rodzinnym?

Natalia Niemen: Jako pierwszego wymienię mojego tatę, bo tata komponował przy mnie i siostrze. W domu to wszystko rozbrzmiewało. Pamiętam też, jak tata nagrywał piosenki do seriali takich jak „Rodzina Leśniewskich” czy „Kłusownik”. Te piosenki tak mi siedzą w głowie! Często też byłyśmy przy nagraniach. Jeśli chodzi o muzykę, jaką serwowali nam rodzice, to była to muzyka hinduska. Pamiętam, jak ojciec przywoził płyty ze swoich wojaży i wśród nich była płyta analogowa z etniczną, narodową muzyką hinduską graną na instrumentach typu sitar. Trzecie wspomnienie dotyczy płyty Steviego Wondera z końca lat 70’.

Kiedy ojciec tworzył, zamykał się w pokoju?
Kiedy byłyśmy małe z siostrą, mieszkaliśmy w maleńkiej kawalerce blisko Teatru Narodowego w Warszawie i tata miał tam pokój, w którym pracował. To było studio, do którego nas zabierał, kiedy mama musiała gdzieś wyjść. Brałyśmy flamastry, kredki i rysowałyśmy. Jeden z tych obrazków pojawił się jako oprawa tegorocznego koncertu Debiutów w Opolu. Później, kiedy przenieśliśmy się do trochę większego lokum, ojciec usadowił się w dziennym pokoju i wszyscy uczestniczyliśmy w procesie twórczym. Oczywiście, kiedy pracował wymagał ciszy i to było dla nas bardzo trudne, bo dom był stary, a w związku z tym na przykład, mocno skrzypiała podłoga. Trzeba było liczyć deski, na których można stanąć, a na których nie, żeby tatusiowy nie przeszkodzić.

Czy śpiewała pani razem z ojcem?
Był taki epizod. Na Placu Zamkowym, ja i moja młodsza siostra wystąpiłyśmy razem z tatą na koncercie sylwestrowym. On śpiewał oczywiście „Dziwny jest ten świat”, a my robiłyśmy chórki na: „aa” i „uu”. To było nasze jedyne wspólne śpiewanie.

Czy to dobrze, że różni twórcy interpretują jego piosenki?
Zachęcam, by mimo wszystko, ludzie nie patrzyli na twórczość Czesława Niemena, jak na nie wiadomo jaką świętość, której nie można tknąć ani ruszać, a jak ruszać, to mój Boże, czy podołam? W muzyce najważniejsze jest to, czy ja wiem, o czym śpiewam. Kiedy wiem, o czym śpiewam, publiczność to czuje. Wie, że taki delikwent nie popisuje się swoimi możliwościami, nie chce tylko pokazać siebie, tylko przekazać to, co autor miał na myśli. I wtedy wszystko jest dobrze, nawet jeśli śpiewa się tego świętego Niemena.
Była pani patronką koncertu tegorocznych Debiutów w Opolu, ale też wspólnie z zespołem zaśpiewała piosenki ojca.
Byłam przeszczęśliwa, że mogliśmy zaprezentować mniej znane utwory taty z dwóch ostatnich płyt. Na tym mi głównie zależało, żeby ludzie poznali Niemena nie jako piosenkarza, wykonawcę nieśmiertelnych hitów, ale przede wszystkim jako kompozytora, wspaniałego poetę i multi-twórcę.

Pełną wersję artykułu znajdziecie w 25. numerze EksMagazynu

800na600natalianiemien
800na600natalianiemien

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.