Monika Miśta: Jak i kiedy się zaczęła twoja przygoda z modelingiem?
Anna Nocoń: Wszystko zaczęło się w szkole średniej, czyli 10 lat temu, kiedy wymyśliłam sobie, że „modelowanie” może być sposobem na dodatkowe pieniądze. Zwłaszcza, że byłam bardzo wysoka. Zaczęłam więc wysyłać zdjęcia do agencji w Warszawie. Próbowałam też w Gdańsku, gdzie praktycznie nic się nie dzieje w świecie mody, więc szanse teoretycznie powinny być większe. Bezskutecznie. Okazywało się, że albo mam nieodpowiedni typ urody, albo odległość między mną a agencją międzyczasie zadowalałam się „hostessowaniem”, brałam udział w różnych konkursach i nadal wysyłałam zdjęcia, gdy pojawiała się jakaś ciekawa oferta. Tuż przed maturą jedna z krakowskich agencji zaprosiła mnie na casting do Warszawy. Nie był to dobry moment ze względu na egzaminy na studia, które mnie czekały w najbliższej perspektywie. Ale ponieważ i tak zamierzałam studiować w stolicy, nie rezygnowałam z castingu. Z książkami w ręku, czekałam na swoją kolej w hotelu, pochodząc do tego wszystkiego zupełnie na luzie, bez emocji.
Ostatecznie dostałam się na polonistykę na UW, z kolei po castingu, zaproponowano mi wyjazd do Paryża. To był dla mnie duży dylemat – studia, czy modeling? Wybrałam Paryż i pracę dla jednej z najlepszych agencji na świecie
To była tylko twoja decyzja?
Tak, choć konsultowałam ją z mamą. Ale ona mnie popierała, nie zniechęcała. Moje wątpliwości były mniejsze, gdy zweryfikowałam agencję i zobaczyłam jakie nazwiska reprezentuje.
Moje obawy dotyczyły bardziej tego, czy się zaaklimatyzuję w nowym miejscu
Dwuletnia umowa na początek to długo….
To jest minimum na jakie trzeba się zdecydować. Jeśli modelki są bardzo młode, to wtedy te kontrakty są zazwyczaj pięcioletnie. I to jest z jednej strony zrozumiałe – agencja musi wiele zainwestować w taką dziewczynę.
Co to znaczy zainwestować?
Modelce trzeba kupić bilet, zapewnić jej mieszkanie w nowym miejscu, trzeba zrobić 2-3 sesje zdjęciowe z jej udziałem, tak zwane „testy” pokazujące naturalne warianty, żeby miała z czym startować do potencjalnych klientów. Z jej przyjazdem do nowego miejsca wiąże się też szereg mniejszych wydatków – plany miasta, bilety sieciowe i drobiazgi umożliwiające jej życie w. nowym mieście. To jest na początek minimum tysiąc euro, które agencja wydaje na nową modelkę.
Czy to jest inwestycja bezzwrotna?
Nie, agencja później tę kwotę rozlicza, gdy modelka zaczyna mieć regularne dochody. Ale zawsze istnieje ryzyko, że będzie to osoba, która nie będzie odpowiednia, która pomimo figury i urody, nie znajdzie reklamodawców. Jeśli modelce się nie powiedzie, agencja nie zmusza jej do zwrotu kosztów, które ponieśli. To jest właśnie ich ryzyko i mają tego świadomość.
A jeśli to modelka uzna, że się nie nadaje do tej branży, może się wycofać?
Jak w przypadku każdej umowy o pracę – rezygnacja i trzymiesięczne wypowiedzenie. Każda agencja ma swoje indywidualne zabezpieczenia i standardowo po takim zwolnieniu przez kilka miesięcy nie można współpracować z konkurencją. Rezygnacja z przyczyn zdrowotnych jest naturalna. Problem mógłby pojawić się tylko wtedy, jeśli modelka nie zdążyłaby zapracować na tyle, aby inwestycja zwróciła się agencji, bo to nie jest instytucja.
Jakie wyrzeczenia wiązały się z karierą ?
Na pewno nie były to drastyczne zmiany. Ważnym obostrzeniem, było jedynie to, że nie mogłam nic zrobić z włosami bez konsultacji z agencją. Podcięcia końcówek i grzywki mogłam dokonywać sama, ale zmiany: koloru, długości i kształtu fryzury są zastrzeżone.
Dlaczego?
Agencja dba o to, żeby zdjęcia zbyt szybko się nie zdezaktualizowały. Jeśli modelka decyduje się na dużą metamorfozę, zdjęcia w portfolio agencji stają się przedawnione. Podobne zasady dotyczą piercingu w widocznym miejscu, tatuaży i innych „zdobień”, których nie da się naturalnie ukryć, zasłonić.
A dieta?
Oczywiście, trzeba się kontrolować, ale nie ma narzuconych ograniczeń. Agencje zdają sobie sprawę, że są momenty kiedy modelka tyje. Wtedy wysyła się ją na dietę na miesiąc, albo dłużej, żeby zrzuciła niepotrzebne kilogramy.
Czyli nie trzeba się katować?
To zależy…Są dziewczyny, które nic nie muszą robić, żeby były szczupłe. Zazwyczaj nastolatki. Albo naturalnie wynika to z dobrej przemiany materii danej osoby. Są też dziewczyny, które się katują, mają restrykcyjne diety i z maniakalnym uporem dążą do określonej wagi, ale to wszystko zależy od predyspozycji „cielesnych”, genetycznych.
Obsesja chudości jest też poniekąd z winy projektantów, ponieważ pomimo corocznych kampanii o „normalnych” modelkach, kolekcje prezentowane są w coraz mniejszych rozmiarach, a nie odwrotnie. Modelki często same wytwarzają presję i chudną do granic możliwości, same narzucają sobie pewien wzorzec, choć, wcześniej będąc nieco grubsze też dobrze pracowały i były atrakcyjne dla agencji.
Wróćmy do twojego wyjazdu do Paryża. Jak wyglądały początki twojej kariery ?
Trafiłam akurat na początek sezonu pokazowego, więc wysłano mnie najpierw do Londynu, potem do Mediolanu i z powrotem do Paryża. Wyjeżdżając na taki kontrakt, agencja jest tylko pośrednikiem, który pomaga modelce w znalezieniu pracy, umożliwia warunki do jej znalezienia. A więc na początku, kiedy jeszcze nikt mnie nie znał, musiałam się postarać o to, aby mnie zauważono. Każdego dnia rano, otrzymywałam informacje od agenta, gdzie odbywają się castingi, jakim stylistom i fotografom należałoby się pokazać. To wygląda jak seria spotkań o pracę i wtedy ode mnie najbardziej zależało, czy ktoś zechce ze mną współpracować.
Z jakich powodów ktoś decyduje się zaangażować nową twarz?
Po prostu musi być wyjątkowa, przyciągająca. Nie można nawet zdefiniować typu urody, po prostu musi mieć to „coś”, dzięki czemu będzie interesująca na zdjęciach i na wybiegu. Bardzo istotną rolę odgrywa charakter i umiejętności. Jeśli dziewczyna jest bardzo przestraszona i nie potrafi mówić po angielsku, to pomimo swojej urody, wysyła komunikat, że nie będzie potrafiła „zagrać”, nie odnajdzie się w charakterze sesji i nikt jej nie angażuje.
Ciągłe chodzenie na castingi musi być męczące…
Pięć dni w tygodniu to na początku norma. Bywały dni, że byłam na 20 castingach dziennie, w różnych częściach miasta. To było wykańczające – oczy na zapałkach i ciągle w drodze, dzień po dniu. Gdy nazwisko modelki staję się bardziej znane, sytuacja się zmienia.
Czy ten wysiłek przekłada się na finanse?
Wbrew pozorom, sesje dla dużych magazynów nie są dobrze płatne. Po odtrąceniu podatków i prowizji dla agencji, zostaje śmieszna kwota. Przy okazji takich pytań, zawsze mi się przypomina faktyczna wartość okładki Vogue’a dla modelki – 60 euro.
To żart?
Nie. Im większy tytuł, tym mniej chce zapłacić. Ale z drugiej strony, to niesamowity prestiż pojawić się na takiej okładce. Wszyscy wiedzą, że współpraca z magazynami nie jest dochodowa, ale ta obecność w mediach, przekłada się na inne kontrakty komercyjne. Na przykład zlecenia do katalogów to automatycznie lepsze zarobki.
Czy kontrakt z agencją, dopuszcza działania „na własną rękę” ?
Tak, ale wszystko należy skonsultować z agencją. To jest wbrew pozorom dobre, bo klient zostaje zweryfikowany przez agencję i można mieć pewność, że zapłaci za wynajęcie modelki i że sama umowa będzie dobrze skonstruowana. Jeśli będzie jakiś problem, to agencja wejdzie nawet na drogę sądową w obronie jej interesów. Możliwe, że w Polsce dziewczyny decydują się na pracę bez pośrednictwa agencji, ale za granicą jest to prawie niespotykane, właśnie ze względów bezpieczeństwa.
Pochwal się dla kogo pracowałaś
Między innymi dla Diora, Marca Jacobsa, Victor & Rollf, Kenzo, dla Loreala z firm kosmetycznych, dla marek biżuteryjnych, dla magazynów, z czego największym tytułem był Vouge
Czy jesteś przywiązana do jakiejś marki w sposób szczególny?
Nie, ale generalnie wydaje mi się, że w tym momencie najlepsze projekty tworzą młodzi ludzie, którzy aktualnie znajdują się jeszcze w drugiej, trzeciej lidze. To oni mają najbardziej fantastyczne pomysły, świeże spojrzenie na modę. Wynika to z tego, że dużo podróżują, podpatrują światowe wybiegi i ulice, a to rozszerza horyzonty pod kątem projektowania
Jakie różnice widzisz pomiędzy wybiegami polskimi i światowymi?
Polski rynek mody jest często krytykowany, ale patrząc na ostatnie dwa lata zmian, rokowania są dobre. Pojawił się wreszcie Polski Fashion Week, oceniany bardzo pozytywnie. Poza tym, projektanci zaczęli pokazywać kolekcje składające się nie tylko z sukni wieczorowych dla celebrytów, ale także stroje na co dzień. Wcześniej na polskim wybiegu rzadko pojawiały się jeansy. Zmiany następują również w ludziach, którym coraz bardziej zależy na tym, żeby dobrze wyglądać i którzy chcą korzystać z porad stylistów, ubierać się oryginalnie.
Czy wyjazd za granicę jest koniecznością, żeby zrobić karierę w modelingu?
Powiem, tak, zaczęłam pracować w Polsce dopiero po 2-3 latach pracy za granicą, więc mam inne spojrzenie, bo torowałam sobie drogę do kariery za granicą. Przyjechałam już z nazwiskiem, a to wiele zmienia w postrzeganiu modelki. Przykre jest to, że dopiero jak wróciłam już z pewnym bagażem doświadczeń, to wszyscy zaczęli mnie dostrzegać w Polsce, odnosić się z szacunkiem. Wcześniej, tak jak wspominałam, bezskutecznie pukałam do wielu drzwi. Wniosek? Dopiero kiedy za granicą, ktoś oceni, że modelka jest ładna, to w Polsce zaczyna się o niej myśleć tak samo. Rzadko jest odwrotnie.
Jak długo trwa kariera modelki?
Tak naprawdę nie ma limitów. Wszystko zależy od typu urody i tego, w jakiej modelka jest formie, jak się „trzyma”, kolokwialnie mówiąc. Znam wiele dziewczyn, które mają 30 lat i pracują nieustannie, mają dobrą figurę, niewiele zmarszczek, po prostu wyglądają młodo. Projektanci często lubią pracować ze starszymi modelkami, bo są bardziej doświadczone, podchodzą rzetelnie do swoich obowiązków. Kariera modelek często wygasa na ich własne życzenie i same wyznaczają granicę około 25 roku życia, gdy zaczynają zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę powoduje, że czują się spełnione. Często ograniczają pracę na poczet studiów, mają ambitniejsze pomysły na przyszłość.
A jakie są twoje plany?
Otrzymuję jeszcze różne propozycje i nie ukrywam, że chciałabym jeszcze popracować jako modelka. Takie życie uzależnia:podróże, życie na walizkach, gdy ciągle coś się dzieje. Lubię to.
Ale nie mam już takiej dużej presji, jak kiedyś. Poza tym, rozpoczęłam studia magisterskie na kierunku Zarządzanie Kulturą na UJ, więc z tym też wiąże swoje na plany na przyszłość.
Studia i pracę modelki łatwo pogodzić?
Do tej pory się udawało pogodzić, choć bywałam zmęczona. Zawsze wpadałam na zajęcia między jednym wyjazdem a drugim. Nie wiem co to sesja poprawkowa, bo zawsze wszystko zdawałam w pierwszym terminie. W ogóle nie znam uczuć towarzyszących studentom, bo gdy moja grupa rozczulała się przed egzaminami, ja miałam rozliczenia podatkowe na głowie i to moim zdaniem były prawdziwe problemy.
Masz poczucie, że coś straciłaś?
Jedynie czas studiów- tych beztroskich problemów. Tak je nazywam, bo ja od razu skoczyłam na głęboką wodę i nie miałam czasu na imprezowanie i integrację. Ale za to praca dała mi możliwość podróżowania, a to kocham.
A teraz dokończ zdania:
Miłość jest dla mnie…trudno spotykana
Nie znoszę…głupoty i obgryzania paznokci
Szczęście to dla ciebie…posiadanie pasji
Czuję się najpiękniejsza na świecie….w bardzo wysokich obcasach
Imponują mi mężczyźni...niesztampowi
Lubię, gdy kobiety…są wyzwolone i postępowe
Seks jest dla mnie…sympatyczną rekreacją
Prawdziwy mężczyzna…nie wstydzi się słabości
Prawdziwa kobieta…potrafi być facetem kiedy trzeba
Marzenia to… realizacja zawodowa
Anna Nocoń to…dwie skrajności w jednej osobie: leń i jednocześnie pracuś zarywający noce.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.