aamin-ambulance-1
Redakcja
07/04/2017

Adem, pan od karetek

Za wszystkie oszczędności życia kupił karetkę, by wozić rannych po zamachach. Dziś ma już 10 i oferuje jedyne darmowe usługi ratownicze w całej Somalii!

Somalijski dentysta Abdikadir Adem wydał całe swoje oszczędności na poobijaną furgonetkę do ratowania rannych ludzi. Zrobił to po tym, jak oglądał sąsiadów wykrwawiających się po atakach bombowych, toczonych na taczkach podczas próby dowiezienia ich do szpitala oddalonego o 5 kilometrów.

Dziesięć lat później jego jeden furgon rozrósł się do całej floty ambulansów z drugiej ręki, których amatorsko-malowane oznaczenia Aamin Ambulance i nosowe syreny są rozpoznawalne na niebezpiecznych ulicach Mogadiszu.

Inicjatywa Adema, finansowana przez jego studentów oraz dzięki łasce przedsiębiorców, pokazuje dobitnie, jak mieszkańcy Somalii, Syrii czy Pakistanu mogą na własną rękę zapewnić ratujące życie usługi w krajach porzuconych przez ich rządy i naznaczonych przemocą.

– Oglądanie ludzi umierających było tak trudne, że musieliśmy coś zrobić – mówi ten szczupły 40-latek, którego brat zginął w bombardowaniu w 2010 roku. – Gdzie ludzie mnie potrzebują, tam jadę.

Somalia jest objęta konfliktami od 1991 roku, gdy watażkowie zwrócili się przeciwko sobie po obaleniu dyktatury. Dziś wojna toczy się między islamistami związanymi z Al Kaidą, którzy detonują coraz większe ładunki, próbując obalić słaby rząd, wspierany przez ONZ. W zeszłym roku co najmniej 723 osoby zostały zabite, a 1116 rannych podczas ataków terrorystycznych w Somalii (informacje Sahan Research). To ogromny wzrost względem 2015 roku (193 ofiary, 442 rannych).

Większość to cywile, a ofiar byłoby pewnie więcej, gdyby nie Aamin, jedyny darmowy operator karetek w całym kraju. Czasami personel karetek musi ratować własne rodziny. Drugi brat Adema i jego 10-letni siostrzeniec zostali ciężko ranni w podwójnym zamachu bombowym w hotelu Ambassador w czerwcu zeszłego roku. – Zadzwonił do mnie, powiedział, że jest ranny, więc popędziłem na miejsce. Zawsze jesteśmy pierwsi w takiej sytuacji – mówi Adem.

To niebezpieczna praca. W 2008 roku etiopskie wojsko w walce z islamistami zmiotło jedną z karetek Aamin Ambulance pociskiem czołgowym, w tym jej kierowcę i pacjenta. W lutym tego roku ratownicy ledwie uszli z życiem przed drugim wybuchem w miejscu zamachu, skąd właśnie odebrali pacjentów.

Raz bombę podłożono podczas zakończenia roku akademickiego w uczelni medycznej. Ludzie w panice, ubrania palące się na nich – wszyscy rzucili się do karetek. – Musieliśmy wszystkich stamtąd wywieźć i ugasić ogień. Było tak wielu rannych, że do jednej karetki ładowaliśmy po 14 osób naraz – mówi kierowca pracujący w Aamin Ambulance od lat, proszący o anonimowość.

Adem ma dziś 10 karetek. Wszystkie kupione z drugiej ręki w Dubaju, po 5 tys. dolarów za sztukę. Każda ma podstawowy sprzęt medyczny, nosze i ławkę dla ratowników lub innych rannych. Miesięczny koszt obsługi to ok. 12 tys. dolarów za paliwo, pensje i zaopatrzenie. Czasami dorzucają się międzynarodowe organizacje, np. Światowa Organizacja Zdrowia ofiarowała dwa ambulanse, a Czerwony Krzyż przeszkolił ratowników. Jednak najwięcej wpłacają sami Somalijczycy i… pensja Adema, jednego z nielicznych wykształconych za granicą dentystów w Somalii.

Swoi bohaterowie

Adem zdobył dyplom w 2005 roku w Pakistanie, gdzie spotkał się z filantropem Abdulem Sattarem Edhim, który już wtedy założył własną flotę karetek i był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla zanim zmarł rok temu. – Edhi mnie zainspirował – przyznaje Adem.

Niektórzy porównują karetki Adema do syryjskich Białych Hełmów, organizacji ratującej ludzi ze zgliszcz budynków w Syrii. Ale dla większości Somalijczyków takie porównania nie mają znaczenia. Aamin Ambulance to swoi, lokalni bohaterowie. – Dziś bym nie żył, gdyby nie oni – powiedział Ali Nur, leżący na szpitalnym łóżku. Aamin Ambulance dostarczyli go do szpitala z poważnymi ranami nogi po wybuchu w marcu.

Aamin powinien się rozwijać, by oferować pomoc też poza stolicą kraju, ale na pomoc z rządu nie ma co liczyć w obliczu afer korupcyjnych i przejadanego budżetu na ochronę zdrowia. Somalia jest potwornie biedna. W zeszłym roku kraj miał budżet poniżej 250 milionów dolarów, z czego milion przeznaczono na ochronę zdrowia mieszkańców. Dla porównania, kancelarie premiera i prezydenta miały do wydania na swoje cele po 5 milionów.

– My po prostu nie mamy budżetu na ratowanie życia w nagłych wypadkach – rozkłada ręce dr Abdullahi Hashi Ali, dyrektor generalny somalijskiego ministerstwa zdrowia. – Nadaliśmy Aamin Ambulance honorowy certyfikat, ale nie wspieramy ich. Zachęcamy ich do dalszej pracy i apelujemy do różnych organizacji, by ich wspierali. Aamin Ambulance robią wspaniałą robotę – mówi Ali.

Nowy rząd Somalii właśnie rozpoczyna sprawowanie władzy. Jednak na dodatkowe pieniądze ciężko liczyć. Na szczęście Adem i jego pracownicy nie robią tego dla pieniędzy. – Ludzie umierający każdego dnia to nasze żony, dzieci, bracia. Nikt posiadający uczucia nie może biernie stać i patrzeć – mówi ratownik Mohamed.

Autorzy: Katharine Houreld, Abdi Sheikh, Feisal Omar / Reuters

aamin-ambulance-1
aamin-ambulance-1

Komentarze Dodaj komentarz (1)

  1. Dagmara 23/09/2019 19:21

    CytujSkomentuj

    To, co nam, Polakom i ogólnie – Europejczykom, nie mieści się w głowach, bo odległośc i „inna bajka” to niestety są fakty. Szkoda, że ci ludzie tak potwornie cierpią a polityka, ustrój czy znajomości mają na to tak ogromny wpływ. Niby inny świat a cóż – to ciągle ta sama planeta ziemia. I chwała za takie osoby jak Pan Adem <3

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.