EksMagazyn: Z tego co mi wiadomo fotografia i pozowanie są dla pana sposobem na emeryturę? Czy to prawda i dlaczego właśnie taki sposób pan sobie wybrał?
Andrzej Bersz: Jestem zawodowym artystą, skończyłem ASP w Warszawie, wydział rzeźby. Zajmowałem się ceramiką, grafiką artystyczna, projektowaniem wnętrz, itd. Artyści z reguły nie bywają emerytami, nawet jeśli dostają świadczenia emerytalne. Twórcy uprawiający wolny zawód, nie przestają pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego, często wręcz pracują aż do śmierci, bo sztuka i twórczość jest ich pasją i sposobem na samorealizację, bez nich nie potrafią żyć. Starzejący się artyści pracują więc nadal zawodowo, choć nie zawsze zarobkowo, bo czasem nie potrzebują już zbyt dużo pieniędzy. Ja już ich nie potrzebuję. Fotografowanie i pozowanie to dla mnie kolejne środki twórczej wypowiedzi, w tych dziedzinach najchętniej pracuję bez wynagrodzenia, to daje mi pełną swobodę wyboru, z kim i co będę robił.
Proszę mi opowiedzieć o projektach fotograficznych w jakie jest i był pan zaangażowany?
Od 4 lat moją codziennością, „codziennością magiczną”, są sesje fotograficzne w roli modela. Ostatnio coraz częściej gram w krótkich formach filmowych. Brałem udział w około 200 sesjach jako model i 80 jako fotograf, a także w kilku filmach. Z zasady pracuję z fotografami niekomercyjnymi, często też z twórczymi amatorami. Wszystkich ich jednak łączy kreatywne podejście do fotografii oraz poszukiwanie przekazu nie tylko na poziomie wizualnym. Trudno byłoby o wszystkich projektach opowiedzieć, mimo, że każda sesja to odrębna, często fascynująca, opowieść i spotkanie twórcze.
Największy sukces?
Moim najmilszym wspomnieniem ale i sukcesem, który nazywam swoim „Oskarem”, był udział w projekcie, którego autorem jest Miłosz Wozaczyński. Miłosz wygrał konkurs fotograficzny Hasselblad Masters competition 2011, w którym nagrodą było wykonanie sesji fotograficznej na wystawę oraz do wydawanego przez Hasselblada albumu „Evoke”. Hasselblad jest firmą produkująca aparaty fotograficzne z najwyższej półki, taki „Roll Royce” wśród aparatów. W ciągu 3 dni wystąpiłem w 6 sesjach w roli Pana Młodego, co prawda trochę starego (śmiech), w każdej towarzyszyły mi modelki, w sumie było 13 Panien Młodych.
Fot. Miłosz Wozaczyński
Jeśli chodzi o film, wystąpiłem w minionym roku, w inspirowanym „Hamletem” Szekspira, filmie „H2O”, którego reżyserem był Grzegorz Strosz a operatorem Hektor Werios. Zagrałem tam role dwóch królów – Króla Ducha, ojca Hamleta, oraz zbrodniczego, ale i komicznego Króla, stryja Hamleta i męża jego owdowiałej matki. Te dwie postacie przez większość filmu były na scenie, co dla aktora zawsze jest duża satysfakcją. Film był realizowany metodą pokładkową, czyli nie kamerą video, a aparatem fotograficznym, wykonującym zdjęcia seryjne.
Materiały są już nakręcone, ich montaż potrwa kilka miesięcy, bo to jest 12 tysięcy zdjęć do opracowania.
Czy wcześniej, będąc młodszym pozował pan przed obiektywem, czy to zupełnie nowe doświadczenie dla pana?
Po maturze chciałem pójść do szkoły teatralnej i filmowej, jednak w tamtym okresie byłem dosyć nieśmiały, wiec w sumie się na to nie zdecydowałem. Jednak marzenie o zostaniu aktorem towarzyszyło mi przez całe życie. Wcześniej nie brałem udziału w sesjach fotograficznych i oto w wieku 61 lat dosyć przypadkowo zostałem fotomodelem. Właśnie wtedy zakładałem konto fotografa na jednym z modelingowych portali, by mieć łatwiejszy dostęp do modelek pozujących do aktu. Przy okazji założyłem też profil modela. Miałem w swoich zbiorach kilka udanych autoportretów fotograficznych. I od razu zainteresowali się mną dobrzy fotografowie! A przecież to właśnie od fotografów zależy sukces modela. Zainteresowanie mną wynikało, jak myślę, z mojego bardzo nietypowego wieku i z tego, ze jestem mężczyzną. Trafiłem w jakąś niszę na tym rynku. W modelingu, fotografowie obu płci, z reguły fotografują młode, piękne kobiety, okazało się jednak, że mają też potrzebę mniej typowych sesji. Nieskromnie też dodam, że widocznie posiadałem naturalne zdolności do pozowania.Nie bez znaczenia była też moja świadomość artysty i fotografa jak i dojrzałość życiowa i emocjonalna.
Wynikiem, już pierwszych moich sesji, były bardzo atrakcyjne zdjęcia, więc moja „kariera” ruszyła błyskawicznie.
Fot. Ewa Pater
Fot. Hanna i Jerzy Rekas
Uniknąłem żmudnego przebijania się przed obiektyw fotografów, których poziom artystyczny mi odpowiadał. Szybko też dla wielu z nich stałem się stałym partnerem. Zgłaszają się do mnie z nowymi swoimi projektami. Nieraz obserwuje młode i piękne dziewczyny, których pasją jest pozowanie do zdjęć. Często narzekają, że tak trudno im się przebić w modelingu, więc żartem im radzę: „Poczekajcie do 60-tki, wtedy wszystko staje się łatwe”.
I jeszcze jedna fajna sprawa. To fotografowie walczą o sukces, publikują, biorą udział w wystawach i konkursach… i zwyciężają! A ja mam przyjemność oglądać siebie na ich wyróżnianych zdjęciach albo prestiżowych wystawach. Jak widać z powyższego, moje pozwanie nie było takim zupełnym przypadkiem, nie mającym uzasadnienia w moim życiu i charakterze.
Ma pan uniwersalny sposób na to, żeby dobrze wypaść przed obiektywem?
Tak, mam, należy pracować z dobrymi fotografami. Dobry fotograf zrobi dobre zdjęcia nawet początkującemu modelowi, zły fotograf „zepsuje” najlepszego modela. By dobrze wypaść nie trzeba ślicznie wyglądać, ja nie jestem modelem z kategorii „beauty”, nie przygotowuję się od strony wizualnej „przed obiektyw”. Zasadniczą sprawą jest odpowiedni zespół twórczy: fotograf, model i ewentualnie modelka towarzysząca mi jako partnerka na sesji. Ważne, by ten zespół dążył do wspólnego celu, by czuli i rozumieli się bez słów, by nadawali na wspólnej fali. Od tego zależy dobre zdjęcie, a na dobrym zdjęciu zawsze się dobrze wypada.
W jakich kreacjach (mam na myśli charaktery) czuje się pan najlepiej przed obiektywem?
Lubię występować jako Dojrzały, Męski Amant, Bezdomny Menel, Charyzmatyczny Przywódca, oraz Błazen! Wbrew pozorom, nie jest to odpowiedź ironiczna, bardzo łubie wcielać się w różnorodne postacie. Im dalsze od mojej codzienności, tym bardziej mnie cieszy ich kreowanie. Te charaktery to oczywiście pewne symbole. Moje role zależą na ogół od wizji fotografów, choć nieraz sam do nich przychodzę z własnymi pomysłami.
W roi Amanta obsadzają mnie bardzo często, co w moim wieku sprawia mi wielką przyjemność, i w tej roli widzą mnie wszyscy fotografowie, zarówno mężczyźni jak kobiety, i bardzo młodzi i dojrzalsi. Z tego zresztą wynika fakt, iż pozuje na ogół w duecie z partnerką, młodą dziewczyną. Z młodą, bo w świecie modelingu mało jest starszych i dojrzalszych modelek. Czasem też sam inicjuję wspólną sesje z modelką, która mnie szczególnie zainspiruje, a nieraz też zapraszają mnie same modelki, i wtedy szukamy dla nas odpowiedniego fotografa.
Bezdomny Menel, tak, to świat który mnie nie dotyka bezpośrednio, ale jest on pełen prawdziwych ludzkich dramatów i emocji, chcę o nich po ludzku opowiadać. Charyzmatyczny Przywódca, to postać, która trudno zgrać młodzieńcowi, więc na mnie spada ten „obywatelski obowiązek” (śmiech). A Błazen, no cóż, ciągnie mnie też do postaci śmiesznych, które łamią mój „image”, zawsze poważnego faceta ze srogą miną. Czasem pozuję też w akcie, ale musi to służyć jakiemuś głębszemu przekazowi. Nagi Człowiek, a nie po prostu golizna.
Jakie projekty w 2014 roku są przed panem?
W tej chwili, dzięki Bogu, nadchodzą święta, jest pewne uspokojenie wśród fanatyków fotografii, mam wiec w miarę nie wypełniony kalendarz na początki 2014 roku. Co najmniej raz na tydzień, dostaję propozycję sesji fotograficznych lub filmów, na pewno więc będzie ich dużo. Mam kilka kierunków działania – pozuję jako fotomodel, gram w krótkich formach filmowych, organizuję i prowadzę warsztaty i kursy dla modelek i modeli, i dla fotografów. No i jest fotografia, jednak jako fotograf działam obecnie niezbyt intensywnie, większość mojej energii pochłania bycie modelem i aktorem.
Fotografie zostawiam sobie na starość, zakładam, że nie będę do śmierci występował przed obiektywem, bo albo mi się to znudzi, albo ja znudzę się fotografom i reżyserom.
Często wracają do mnie fotografowie, z którymi już pracowałem. To oni planują różne swoje sesje, w których chcieliby mnie widzieć jako modela. W sesjach fotograficznych plany są dosyć krótkoterminowe, pojawiają się znienacka, choć czasem umawiamy się na terminy nawet z półrocznym wyprzedzeniem.
W planach mam propozycje kilku krótkich filmów, ale mój udział w filmach, albo konkretyzuje się z dnia na dzień, albo są to plany długoterminowe, i nieraz rozmywają się w czasie. Wiele z tych projektów nie dochodzi do skutku, bo realizatorzy często podniecają się jakimś pomysłem, pracujemy wspólnie nad scenariuszem, stroną artystyczną i realizacyjną projektu, a potem twórcy nie są w stanie wyrobić się czasowo, finansowo albo też kreatywnie, i projekt upada albo czeka na lepsze czasy. Reasumując, moje najbliższe projekty to życie, twórczość i rodzina. Mam dorosłe dzieci i 3 wnuków, najmłodszy ma 2 miesiące.
Fot. Róża Sampolińska
Fot. Robert Grazdan
Fot. Alicja Reczek/White Alice
Rozmawiała: Anna Chodacka
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.