EksMagazyn: Kiedy realizowaliśmy sesję „Easy rider” mówiłeś, że ciężką pracę to ma górnik, a nie model. Jak zatem traktujesz modeling?
Bartek Nowak: Nie jest moim zamiarem deprecjonowanie pracy w modelingu, ale wiele osób w tej branży zapomina o tym, że w miarę proporcjonalna gęba to atut, a nie żaden talent. Nigdy nie pchałem się do modelingu. Kiedyś na ulicy zaczepiła mnie właścicielka agencji, wręczyła wizytówkę, zrobiłem pierwsze zdjęcia i okazało się, że nie wyszły tragicznie. Modeling to przygoda i frajda zarazem, która daje okazję do poznawania ciekawych ludzi i odwiedzenia miejsc, które widziało się na widokówkach… i jeszcze ci za to płacą.
Czy któraś z sesji zdjęciowych sprawiła ci wyjątkową trudność?
Raz musiałem udawać trupa. Mam zdiagnozowane ADHD, więc to była istna katorga.
Studiowałeś w Akademii Morskiej. Czy kiedyś robiłeś coś zawodowo w tym kierunku?
Nie studiowałem na „pływającym” wydziale, tylko w tzw. WIETnaAMie (śmiech), to Wydzial Inżynieryjno-Ekonomiczny Transportu na Akademii Morskiej. Pracowałem jako główny logistyk w dużej, zachodniopomorskiej firmie spedycyjnej. Przyjemna praca, ale dopiero teraz czuję, ze się spełniam. Poza tym, życzę każdemu, żeby rozwijając swoją pasję, mógł z tego żyć.
Jakie jest twoje zawodowe marzenie? Może sesja, w której najbardziej chciałbyś wystąpić lub kogo najbardziej chciałbyś trenować?
Być może zabrzmi to banalnie, ale nie marzę o sprawach zawodowych, marzenia zarezerwowane są dla wyższych wartości.
Jak to się stało, że zostałeś trenerem personalnym?
Przypadek. Fitness traktowałem jako hobby i pasję, kursy w tym kierunku robiłem (tak mi się wtedy wydawało) tylko dla siebie. Przyszedł kryzys i wysłano kadrę naszej firmy na „płatny urlop”. Zastanawiałem się, co robić dalej. Wysłałem swoje CV do kilku klubów fitness w Warszawie i zdecydowałem się przeprowadzić. Nie dostawałem żadnej odpowiedzi przez kilka miesięcy i nawet zapomniałem o całym temacie… Przyjechałem do Warszawy i nie zdążyłem rozpakować walizek, kiedy zadzwonił do mnie ktoś z warszawskiego numeru, menadżer fitnessu w Gold’s Gym. Umówiliśmy się na rozmowę i tak się zaczęło.
Czy kobiety podrywają cię na ulicy? Na plaży?
Werbalnie? Rzadko… Choć niedawno, kiedy chciałem kupić piersi z kurczaka, starsza pani (ok. 70 lat) zapytała mnie w sklepie czy mam żonę, a jeśli nie, to ma bardzo sympatyczną córkę „na wydaniu”. Bardzo sympatyczna sytuacja.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.