EksMagazyn: Marcin Tyszka to…
Marcin Tyszka: Człowiek, który chce fajnie żyć, chce być szczęśliwy, realizować swoje marzenia. Nie boję się ciężko pracować, aby je spełniać. Ciężka praca popłaca i jestem tego najlepszym przykładem.
W ostatnich miesiącach zasłynąłeś głównie ze swojego, powiedzmy, dość krytycznego stosunku do uczestniczek programu Top Model. Czy taki jesteś na co dzień?
Generalnie w życiu jestem twardy, bezpośredni i sarkastyczny. Moi przyjaciele się z tego śmieją, ludzie obcy – nie zawsze. Wiele rzeczy mówię z przymrużeniem oka, pół żartem, i to jestem ciągle ja. Choć, jak patrzę na nagrane odcinki teraz, to faktycznie, widzę siebie jako nieco „stuningowanego”. Ale trzeba mieć na uwadze, że to jest montaż i z mojej trzyzdaniowej wypowiedzi ostatecznie zostają trzy słowa. To jest właśnie magia i siła telewizji. Stacja upodobała sobie moje krytyczne uwagi i wykreowała złego Tyszkę. A ja nie muszę być lubiany, ważne, żeby ludzie traktowali mnie jak profesjonalistę i szanowali moją pracę. Tak naprawdę zyskałem przez to, że byłem bezkompromisowy w tym programie, ponieważ wszyscy zaczęli się interesować tym, co robię, czyli fotografią.
Czyli nie ważne, co mówią, ważne, żeby mówili…
Do tej pory mogłem pracować z gwiazdami i robić im zdjęcia na okładki najlepszych magazynów, ale nikt się tym w Polsce nie fascynował.
Popularność po programie bardziej ci służy, czy przeszkadza?
W Warszawie jakoś szczególnie tego nie odczuwam, bo pracuję w showbiznesie od ponad 20 lat i zawsze byłem kojarzoną postacią. Moje życie się nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że dostrzegają mnie teraz nie tylko ludzie z branży, ale także panie na ulicach…. I czasem chcą uderzyć parasolką (śmiech), bo nie rozróżniają, że program to fikcja. Za kilka dni i tak wyjeżdżam do Paryża, albo do Mediolanu, gdzie nikt nie wie, że byłem w Top Model. Dla nich jestem Marcinem Tyszką – profesjonalnym fotografem – i tam walczę o swoją pozycję, bez względu na telewizję, bo tam dla nikogo to nie ma znaczenia.
Co cię irytuje?
Hipokryzja. Tego nie znoszę. Jestem szczery do bólu, przez to wiele rzeczy tracę, ale każdy wie, że jeśli kogoś lubię, to lubię go naprawdę.
Autorytet?
Nie mam jednego wzoru. Jest wiele ludzi, których cenię i szanuję. Bardzo wiele dał mi kontakt z Magdą Czaplińską – polską tekściarą, poetką i panią psycholog, ikoną w pisaniu tekstów w Polsce. Praca z nią bardzo mnie formowała, bo to osoba, która potrafi ocenić to, co robię, pośmiać się z tego, nakierować. Mam kilka osób, z którymi kontakt – nawet sporadyczny – jest bardzo ważny.
Rozmawiała Monika Miśta
O tym, co Marcin Tyszka myśli współczesnej fotografii modowej w Polsce i skąd się biorą jego szaliki, przeczytacie w papierowym wydaniu EksMagazynu dostępnym w salonach Kolportera w Krakowie i Warszawie, oraz w e-wydaniu, które możecie zamówić na naszej stronie.
CytujSkomentuj
czy on jest gejem?
CytujSkomentuj
nawet jeśli jest Gejem, to czy to cos zlego?
CytujSkomentuj
eee, mnie tam orientacja nie obchodzi, w ogóle ten pan mnie mało obchodzi, sprawia wrażenie nadętego bufona z ogromnym ego, może i fotografem jest dobrym i profesjonalistą, ale nie chciałabym go jakoś poznawać jako człowieka, nie zachęca;)
CytujSkomentuj
Ostatnio był u Szymona Majewskiego w programie i wydawał się być całkiem fajny.
A to, że powiedział kilku dziewczynom w Top Model, że nie nadają się na modelki, to bardzo dobrze….Bo potem widać takie pseudo pokazy, w których idzie dziewczę, co ma 160 cm wzrostu, albo ma kilkanaście kilogramów za dużo.