Dziś zamiast chwytania fal pod deskę, ten samozwańczy „partyzancki humanitarysta” korzysta ze swojej fundacji Waves for Water w walce o dostęp do czystej wody pitnej dla wszystkich ludzi na świecie. Inspiracja do tego gigantycznego celu ma dwa źródła. Po pierwsze jego ojciec Jack pomagał w instalacji filtrów do wody w trudnych lokalizacjach Afryki. Drugi powód miał miejsce w 2009 roku i jest nieco bardziej dramatyczny.
– Byłem w wodzie, tuż poza łodzią u wybrzeży Sumatry podczas wypadu surfingowego w 2009 roku, gdy poczułem lekkie wibracje. Nie miałem pojęcia, że trzęsienie ziemi o sile 7,6 stopni właśnie zniszczyło nieodległe miasto Padang, zabijając ponad tysiąc osób i pozbawiając dachu nad głową sto tysięcy – relacjonuje Jon Rose.
Wtedy był w drodze do Bali, gdzie miał instalować 10 filtrów do wody w ramach projektu towarzyszącego. Jednak tragedia na Sumatrze uzmysłowiła mu, że pomoc potrzebna jest na miejscu, a skala jego działań w ramach Waves for Water musi się szybko zwiększyć.
– To był jeden z przełomowych momentów życia i prawdziwy start dla Waves for Water – relacjonuje były surfer. Dziś jego instytucja realizuje 105 projektów w 27 krajach. Zainstalowali 150 tys. filtrów do wody i szacują, że dzięki temu ok. 7 milionów ludzi uzyskało lub poprawiło dostęp do czystej wody pitnej.
Gdy w 2010 roku trzęsienie ziemi w Haiti doprowadziło do katastrofy humanitarnej, Rose pojechał w pierwszym wolnym terminie. Planował pobyt dwutygodniowy, ale został tam – z przerwami – aż dwa lata. Zapewnia, że pomoc humanitarna przychodzi mu naturalnie i każdemu może, wystarczy spróbować.
– Dla mnie to po prostu zadziałało. Mogę dalej żyć pasją i przygodą – surfowaniem, wspinaczką, jazdą motocyklową, a przy okazji robić jakieś małe akcje charytatywne. Dlatego nasze hasło brzmi „rób co kochasz i pomagaj przy okazji” – tłumaczy Rose.
Jon Rose spędził 13 lat jako zawodowy surfer, zjeździł świat przy okazji zawodów. Dzięki pomocy ojca na „emeryturze” poświęcił się w dużej mierze Waves for Water. – Sam pomysł pojawił się, gdy zdałem sobie sprawę, że mogę pojechać w te wszystkie miejsca i oddać im coś w zamian. Zdałem sobie sprawę, że nawet trzymając się tylko listy z mojej zawodowej kariery będę zajęty do końca życia – wyjaśnia z przekąsem.
Teraz jego cel urósł nieporównywalnie. – Naszym celem dziś jest zapewnienie czystej wody każdemu, kto jej potrzebuje. Nie wiem, czy lub kiedy uda mi się dopiąć takiego wzniosłego celu, ale nasza praca polega na wciąganiu do pomocy kogo się tylko da – mówi.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.