EksMagazyn: Silny facet to…
Marcin Kleiber: Wydaje mi się, że mówiąc „silny”, nie myślimy o kimś, kto wygrywa zawody w siłowaniu na rękę. Widzimy chyba kogoś silnego psychicznie, zaradnego, kogoś, kto potrafi radzić sobie z przeciwnościami losu, kogo wszystkie drobne niepowodzenia lub potyczki nie kosztują utraty optymizmu, lub nie powodują zatrzymania w działaniu. To ktoś, kto nie poddaje się, „walczy”.
Ile masz tatuaży i co symbolizują…
Tatuaże posiadają dla mnie głównie znaczenie estetyczne. Nie dorabiałbym do tego głębokiej ideologii. Tatuaż, który nosimy, zazwyczaj, z racji tego, że pozostaje na całe życie na ogół faktycznie oznacza, lub symbolizuje coś ważnego. W przypadku tatuażu na moich palcach u rąk, to słowo – termin, który na pewnym etapie życia, był dla mnie bardzo ważny i wyznaczał kierunek podążania w życiu. Moim pierwszym tatuażem, w tej chwili to już tylko fragment, wkomponowany w większą całość, był obraz Beksińskiego, obraz, który robił na mnie wielkie wrażenie. Następne tatuaże, to rysunki mojego przyjaciela sprzed wielu lat. Pamiątka, po kimś, kto był w życiu bardzo istotny, ale i jednocześnie gwarancja oryginalności i niepowtarzalności wzoru. To był przyjaciel ze studiów. Miałem w domu pełno kartek z notatkami z wykładów, gdzie pomiędzy akapitami tekstu znalazły się rysunki, o niesamowitym klimacie, bardzo mi odpowiadającym, ale jednocześnie, które w tej formie nie mogły zaistnieć, być przydatne w żaden inny sposób.
Inspiruje mnie…
Ludzie, uczucia, emocje, oraz sztuka, nawet ta najbardziej popkulturowa. Całe życie obserwuję ludzi, obserwuje ich wzajemne, oraz swoje z nimi relacje, budzące się w wyniku tych relacji uczucia i chyba to głównie inspiruje. Często inspiracją jest muzyka lub inne dziedziny, nazwijmy to, sztuki, zrealizowane w ciekawy, czasem intrygujący sposób. Jakiś nowy pomysł. Czasem wyrażenie uczuć, emocji, potrzeb w nowy, oryginalny sposób…ale inspiracją może być chyba również i nasz zwykły dzień. Codziennie widzimy i słyszymy coś nowego, coś co nakłania do przemyśleń, uczy i inspiruje. Daje nowy pogląd i pomysł, nowe spojrzenie.
Bycie basistą Dody jest…
Bardzo ciekawe. To przede wszystkim przebywanie z osobą, która inspiruje …bo realizuje swoje marzenia. Status, który osiągnęła, pozwala na stworzenie widowiska na wysokim poziomie. To daje ogromną satysfakcję, robienie tego, co się kocha, w otoczeniu ludzi i warunkach na taki poziomie. Fajna jest możliwość realizacji pomysłów, praktycznie w momencie, kiedy powstają w głowie. Odpowiada to mojemu temperamentowi. Nienawidzę projektów wiecznie nieskończonych, odkładanych z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc.
Wymyślamy, robimy – jest!
Solowa płyta…
Projekt nazywa się: „Evidence on Monday”. Mam wiele, już niemal skończonych pomysłów. Chciałbym skończyć ją na wiosnę, maks do połowy 2014 roku. Jednak pierwsze utwory, w miarę postępów przy płycie, będę publikował już wcześniej. Pierwszy – maksymalnie w połowie października. Nie będzie to muzyka rockowa. Myślę, że chęć stworzenia takiej płyty jest właśnie reakcją na dużą ilość muzyki rockowej dookoła mnie, przewagę rockowych projektów i zespołów, z którymi współpracuję. Mam ochotę zrealizować swoje pomysły w zupełnie innej konwencji. Coś zdecydowanie mniej gitarowego, „pulsującego” i „bujającego”. Mam ochotę zrobić tę płytę w pełni po swojemu. Mam również pomysł na swój głos w kilku piosenkach, oraz pomysły na ciekawych, fajnie śpiewających gości, których chciałbym zaprosić do udziału w projekcie. Ważne dla mnie jest to, że Evidence on Monday nie jest projektem tylko i wyłącznie muzycznym. Pozwala realizować się również na innych polach. Chciałbym stworzyć – chociaż to za dużo powiedziane – własną kolekcję ubrań. Ubrania będą tworzone, na razie chyba głównie na własny użytek oraz dla najbliższego kręgu znajomych, przyjaciół, osadzonych w podobnym stylu.
Moda…
Od dawna moja twórczość funkcjonuje blisko świata mody. Moje piosenki i muzyka zespołu ASH ASH trzy, albo czterokrotnie zaistniała na pokazach mody, między innymi na festiwalach London Fashion Week oraz New York Fashion Week. Pomysły i doświadczenia nabyte na tych polach były również inspiracją do stworzenia projektów multimedialnych, połączeniu i interakcji muzyki i obrazu. Wraz z kolegą realizowaliśmy pomysł stworzenia muzyki pod wizualizacje, oraz wizualizacji pod muzykę. Takie pokazy robiliśmy np. na warszawskich – mokotowskich dachach, rzucając obraz na całe ściany kamienic. To również pozwoliło poznać i nawiązać współpracę z reżyserką produkującą nowoczesne spektakle teatralne, łączącą wizualizacje, muzykę, oraz grę aktorską. Jeśli ta współpraca przyniesie efekty, nastawiamy się na udział w festiwalach teatralnych w całej Europie. To część rzeczy jakie chciałbym robić pod szyldem Evidence on Monday, czyli solowym, autorskim projektem.
Projekt Ash Ash…
Podobnie jak w przypadku solowego projektu – Evidence on Monday, ASH ASH jest wynikiem chęci zrobienia czegoś nierockowego, czegoś wrażliwszego, bujającego, akustycznego i spokojnego. Czegoś innego niż to, na co jestem zdany na co dzień. Projekt nie był do końca moją inicjatywą, chociaż faktycznie włożyłem w niego serce, masę pracy, dużo inicjatywy.
Wokalistka – Ola Bilińska, współpracowała już w tym czasie z moim serdecznym kolegą – Markiem Droździelem, gitarzystą, kompozytorem części piosenek na płycie. Marek używa też wielu etnicznych instrumentów, wpływających w dużym stopniu na charakter i ostateczne brzmienie ASH ASH. Każdy ma w tym zespole swoje miejsce, swoją funkcję. Ja jestem również kompozytorem części piosenek na naszym debiutanckim materiale, oraz zająłem się w pełni produkcją płyty, zaaranżowaniem, oraz nadaniem brzmienia. Ola oprócz układania pięknych melodii, pisze teksty. Nazwa zespołu, to jej pomysł. Nazwa ASH ASH miała swoim brzmieniem jak najlepiej oddać charakter muzyki. Delikatny, eteryczny. Muzyka faktycznie jest spokojna, choć pulsująca, w dużej mierze akustyczna, chociaż nie zabrakło na niej brzmień elektrycznych, czy elektronicznych. Są na niej klubowe bity, choć raczej mało agresywne, jak i dużo analogowych, starych, klasycznych syntezatorów. Płyta w formie elektronicznej, a tylko w takiej formie ją wydaliśmy, jest dostępna na serwisach takich jak iTunes, czy Spotify. Ze względu na teksty w języku angielskim, płyta sprzedaje się poza Polską, w kilku krajach Europy, obydwu Ameryk, a nawet Australii.
Rozebrany mężczyzna jest…
Wiesz, jestem zdeklarowanym heteroseksualistą, kobiety naprawdę bardzo mi się podobają. Trudno mi oceniać gołych mężczyzn. Nie interesują mnie. Facet nie powinien rozbierać się za bardzo. Wydaje mi się, że od pewnego momentu, mężczyzna rozbierając się traci godność. Podkreślam, od pewnego momentu, bo jak widać – nie miałem problemu z rozebraniem się do zdjęć częściowo.
Są pewne fragmenty ciała, których mężczyzna nie powinien pokazywać.
Miły komplement, który ostatnio usłyszałeś…
Tak, usłyszałem ostatnio kilka komplementów…ale chyba nie chciałbym za dużo o nich mówić…pokazałoby to moje słabostki oraz sfery, w których czuję się mniej pewnie.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.