EksMagazyn: Kim jest Michał Wilczek?
Michał Wilczek: Wielbicielem komiksów i gier komputerowych, co również uwieczniam na swoich zdjęciach. Jedno z nich, prezentujące kultowego bohatera Ryu z jednej z bardzo popularnych gier „Street Fighter” zdobyło uznanie nie tylko w Polsce (ujęcie z modelką stylizowaną ba bohatrkę gry komputerowej znalazło się na okładce magazynu T3 – przyp. red.), ale i za granicą. Uwielbiam twórczość Tarantino i Roberta Rodrigueza, a przechadzając się po ruchliwych ulicach i centach handlowych, obserwuję ludzi. W ten sposób można znaleźć mnóstwo inspiracji, a ta w pracy fotografa jest najważniejsza.
W 2011 roku twój 30-sekundowy film, opowiadający o warunkach pracy i różnicach w wynagrodzeniu robotników w Europie i Indiach, wygrał konkurs „Sukuma Millennium Award”. Skąd pomysł na taki scenariusz?
Na pomysł wpadłem po rozmowie z Mei’em, moim przyjacielem z Chin, z którym mieszkałem kilka lat w Nowym Sączu. Wspominaliśmy naszą wspólną wizytę w Chinach. Przypomniałem sobie chińskie sklepy obuwnicze, w których buty sportowe sprzedawane były za 1/8 ceny podawanej w sklepach w Polsce. Pomyślałem, że to może być dobry temat do filmu, który dotyczyć ma sprawiedliwego handlu.
zdjęcie nagrodzone przez Rolls-Royce’a
Tak po prostu?
Tak (śmiech). Czasami zobaczę coś na ulicy, na przejściu dla pieszych, czasami zainspiruje mnie ktoś znajomy, czasami siedzę w knajpie i widzę kogoś w zabawnej czapce, a czasami, czekając na kogoś na dworcu, obserwuję ludzi. Zwłaszcza w miejscach, gdzie jest dużo różnych osób, którzy na chwilę się zatrzymują, żeby coś zjeść, obejrzeć na wystawie, jest ogromne skupisko emocji, można je obserwować, trochę podglądać i czerpać inspiracje. Lubię robić rzeczy, które są nie tylko komercyjne. Oczywiście i w tej dziedzinie można się odnaleźć i robić fantastyczne projekty, ale zawsze było tak, że szukałem sobie czegoś własnego.
Zadam ci teraz banalne pytanie, które zadaje się wszystkim wyjątkowo utalentowanym ludziom. Co jest twoją pasją?
Nie mam pasji, moją pasją jest działanie (śmiech). Nigdy nie miałem jeszcze porządnego budżetu na film, nie licząc tego, co zmieści mi się w plecaku. Zawsze robię wszystko na tym sprzęcie, który mam, z ludźmi, których znam. I wychodzą czasami ciekawe projekty. Nie lubię wielkich słów. Nie lubię mówić, że zawsze staram się robić coś z innej perspektywy, że lubię patrzeć na coś inaczej i tak dalej, to sztuczne. Nie, ja po prostu biorę aparat w dłoń i wychodzę na ulicę. I tyle.
Tarantino ma swoje kultowe ujęcie z bagażnika. Ty chyba też już się takiego dorobiłeś?
Tak, można powiedzieć, że mam swój „trade mark”. Jakiś czas temu, zupełnie przypadkowo, spostrzegłem, że wszystkie filmy, które robię, zaczynają się w łóżku (śmiech).
Co chciałbyś osiągnąć w najbliższym czasie?
Zrealizować duży zagraniczny projekt i mieć więcej czasu na uchwycenie kolejnych pomysłów. Chociaż nie ukrywam, że chciałbym też popracować z najlepszymi Chociażby z Robertem Rodriguezem – mistrzem, który nie potrzebuje wcale wielkich pieniędzy, żeby zrobić niepowtarzalne rzeczy. I oczywiście z Quentinem Tarantino!
Wywiad z Michałem oraz jego zdjęcia zobaczycie i przeczytacie także w najnowszym, 10. numerze EksMagazynu! Dodamy tylko, że Michał jest autorem świetnych materiałów wideo dla EksMagazynu m.in. z sesji:
CytujSkomentuj
Chłopak robi naprawdę dobre zdjęcia, zwłaszcza te reportażowe mi się podobają. Mam nadzieję, że dalej będzie się rozwijał w dobrym kierunku. W Krakowie coraz mniej młodych pasjonatów, dobrze, że tacy jeszcze jak Michał istnieją.
CytujSkomentuj
Pozostaje życzyć takiej kariery, jaką zrobił Tarantino, albo przynajmniej Rodrigez;)