Gdy dorastał, Song czcił lidera Korei Północnej Kim Ir Sena jak boga i był „w stu procentach” lojalny dla jego następcy, Kim Dzong Ila. – Naprawdę wierzyłem, że jesteśmy najszczęśliwszym narodem (na świecie – przyp. red.), bo miałem mózg wyprany od dzieciństwa – powiedział Fundacji Thomson Reuters w Londynie, gdzie właśnie wystawia swoje obrazy.
Punkt zwrotny nastąpił, gdy Song znalazł się w obozie pracy, który porównuje do obozów koncentracyjnych z drugiej wojny światowej. Od połowy do końca lat 90. XX wieku Korea Północna ucierpiała z powodu klęski głodu, która doprowadziła do śmierci setek tysięcy ludzi.
Ponieważ jego rodzina była coraz słabsza, Song z ojcem postanowili przekroczyć rzekę Tumen, by po chińskiej stronie znaleźć jedzenie i przynieść je z powrotem. Jego ojca porwał nurt, dlatego chłopiec poprosił dwóch pograniczników, by pomogli mu szukać ciała. Natychmiast został aresztowany i poddany torturom.
Sześciomiesięczny pobyt w obozie pracy prawie go zabił, ale też otworzył oczy. – Więźniowie byli traktowani jak zwierzęta, nie jak ludzie. Widziałem, jak wielu moich przyjaciół umierało – mówi Song dzięki pośrednictwu tłumacza. – Rankiem nie chciałem otwierać oczu, chciałem umrzeć. Słysząc ptasi śpiew zazdrościłem ptakom ich wolności – mówi koreański artysta.
Miesiące katorżniczej pracy i minimalnych racji żywnościowych spowodowały w jego organizmie takie spustoszenie, że został wypuszczony z obozu. Personel uznał, że i tak umrze. Był „chodzącym szkieletem”, gdy dostał się do domu swojego wujka. Rodzina nawet go nie rozpoznała.
Jego prawy palec wskazujący musiał być odcięty z powodu obrażeń nabytych w pracy. Po tym musiał uczyć się malarstwa na nowo. W 2001 roku, gdy doszedł do siebie, Song postanowił uciec z Korei Północnej.
Tym razem wziął ze sobą truciznę, by w razie pojmania popełnić samobójstwo. – Serce mi się łamało na myśl, że nie wiem, kiedy będę mógł wrócić do domu i znów zobaczyć rodzinę. Nie mogłem przestać płakać i myśleć: kto zmusił mnie do takiej ucieczki z domu? – relacjonuje malarz. Matki nigdy więcej nie zobaczy, zmarła z głodu wkrótce po jego ucieczce.
W Chinach Song poznał przedsiębiorcę, który pomógł mu dostać się do Korei Południowej. To był prawdziwy szok kulturowy. Do dziś wspomina swoje zdumienie, gdy pierwszego dnia zobaczył szybkowar pełen ryżu. Ale nie mógł wtedy zdobyć się, by go zjeść, mając w pamięci jak jego rodacy głodują po drugiej stronie.
Przeszedł przez szkołę plastyczną i zaczął tworzyć sztukę satyryczną, by podnosić świadomość na temat cierpienia swojego narodu. Humor czyni jego sztukę bardziej przystępną – jak twierdzi. Wystawiał już w USA, a po ekspozycji w Londynie zabierze obrazy do Frankfurtu.
Podczas pracy jako malarz propagandowy, malował uśmiechniętych żołnierzy, pracowników rolnych czy tych zatrudnionych w fabrykach. A wszystko ze sloganami typu „Idźmy zawsze z Kim Ir Senem”. Pamięta jedno inne motto: „Chcecie żyć jako wolni ludzie czy niewolnicy?” A przecież ironia jest taka, że mieszkańcy Korei Północnej naprawdę żyją jak niewolnicy…
Wiele z tych haseł wkomponował w swoje dzieła, choć ich znaczenie jest wypaczone przez towarzyszące obrazy. W jednym ze szkiców napis „Jesteśmy szczęśliwi” widnieje ponad głodującym dzieckiem trzymającym niemowlę. Jego najbardziej znane dzieło to obraz Kim Dzong Ila wstawiony do ciała Marilyn Monroe próbującej podtrzymać sukienkę podwiewaną od dołu.
Sztuka Songa atakuje również aktualnego lidera, Kim Dzong Una, który przejął władzę po śmierci ojca w 2011 roku. Na jednym z obrazów widać go w szortach wykonanych z amerykańskiej flagi, a na innym jedzie na łyżwach przez Koreę Północną, symbolizując skostniały status kraju.
Artysta jest jednym z ok. 25 tysięcy mieszkańców Korei Północnej, którym udało się uciec na południe w ciągu ostatnich 20 lat. Wielu innych ukrywa się w Chinach. Jednak nawet w Seulu Song żyje w lęku przed reżimem i jego działalność nie umknęła wzrokowi Pjongjangu. – Zapowiedzieli, że wyślą agentów, by mnie zamordowali. Każdego dnia wracając do domu boję się, że ktoś będzie tam na mnie czekał – relacjonuje Song Byeok.
Reportaż autorstwa Emmy Batha, redakcja: Ros Russell, Thomson Reuters Foundation. Tłumaczenie: Michał Karaś
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.