tomaszraczek_wpiswrzesien
fot. Marcin Szczygielski
Redakcja
16/09/2013

Tomasz Raczek: Początki Playboy’a

Jak zaczynaliśmy prowadzić Playboy’a w Polsce, mieliśmy dość duży problem. Jak utrzymać na rynku magazyn dla mężczyzn, puszczając w nim reklamy produktów dla mężczyzn. Jedyne produkty skierowane do panów, to były papierosy, alkohol i samochody

Rozbierał pan kobiety…
Osobiście nie (śmiech).

Jak wybierał pan bohaterki do magazynu?
Są trzy konwencje, w których pokazuje się kobiety w Playboy’u. Pierwszy to tzw. „dziewczyna z sąsiedztwa”. Młoda, ładna, nieznana dziewczyna. Taka, którą czytelnik może sobie wyobrazić, jako swoją sąsiadkę. W tym przypadku chodzi o to, żeby pokazać piękną, pachnącą młodością kobietę. Drugi rodzaj kobiet pokazywanych w Playboy’u to gwiazdy. I tutaj mniej ważne jest, ile taka kobieta pokaże. Bohaterem nadal jest tu nagość, ale w tym przypadku bardziej chodzi o stworzenie swoistego mini dzieła sztuki. I trzeci rodzaj kobiet. To modelki. Tutaj jest największy problem, bo Playboy pokazuje kobiety kobiece, a modelki, od pewnego czasu, są wieszakami, powiedzmy sobie, mało atrakcyjnymi po rozebraniu. Wówczas zdjęcia robi się w konwencji modowej, częściowo ubranej. Wtedy tej nagości jest najmniej.

Jak to wyglądało w Polsce?
Na początku był problem ze wszystkim. Nawet z modelką. Przychodziło na castingi dużo pań, ale zwykle uciekały, bo dochodziły do wniosku, że narzeczony będzie zazdrosny. I ponieważ te castingi nic nie dały, pierwszą kobietę musiałem namawiać sam. Pewnego dnia zobaczyłem bardzo ładną dziewczynę, która stała przed wystawą sklepową i przyglądała się jej. Podszedłem więc, zagadałem, że będzie takie nowe pismo dla kobiet, z bardzo ładnymi artystycznymi zdjęciami i tak dalej. I tu już zacząłem mieć szczęście. Okazało się, że dziewczyna wiedziała, czym jest amerykański Playboy. Podobał jej się. Po drugie, nie wyglądałem na alfonsa. Po trzecie, znała mnie wcześniej z telewizji. I w taki sposób udało mi się znaleźć pierwszą modelkę. Sesja była świetna!

A jak było z pierwszą gwiazdą?
Dużo nam odmówiło (śmiech). Na przykład Kasia Figura. Szukanie pierwszej gwiazdy doprowadzało mnie do rozpaczy. Udało się dopiero w trzecim numerze. Pierwszą osobą, która odważyła się pozować do zdjęć w polskim Playboy’u, była Alicja Resich Modlińska. Pokazała silny charakter i wspaniałą osobowość. Sesja wyszła wspaniale!

Czym różnił się Playboy w Polsce od pierwowzoru w Stanach?
Po pierwsze: W Polsce była i jest duża akceptacja dla małych piersi! Dla naturalności. O wiele większa niż w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, u nas, często sztuczny biust jest wręcz nieakceptowany! W badaniach mężczyźni mówili często: niech będzie mniejszy, ale niech będzie prawdziwy. A druga rzecz. Jesteśmy rasistami. Wydania z czarnoskórymi kobietami zawsze sprzedawały się najsłabiej. Nie wspominając już o Azjatkach! Nie, bo nie. Nie dało się przekonać polskich czytelników do pokazywania kobiet o innym kolorze skóry.

Czy w momencie, kiedy ujawnił pan, że jest gejem, nie pojawiły się zarzuty: Jak to, gej? To jak on rozbierał kobiety?
Nie. To znaczy pojawiały się gdzieś na forach różne komentarze, typu: I jak to, jeszcze on… No niemożliwe… Ale było to bardziej załamywanie rąk nad wartościami ogólnymi niż zarzuty (śmiech). Natomiast o Playboy’u w tamtych czasach nie dało się powiedzieć złego słowa. Był po prostu dobrze prowadzonym i robionym magazynem. Ze smakiem i w dobrym guście. Nie było się do czego przyczepić. Kiedy decydowałem się na bycie redaktorem, starałem się zrobić to najlepiej, jak umiałem.

Skoro jesteśmy przy kobietach… Nie tylko je pan rozbierał, ale też z nimi rozmawiał. Jak ocenia pan różnicę między rozmówcą – kobietą, a rozmówcą – mężczyzną?
Mężczyźni są trudniejszymi rozmówcami. Mają dużo słabych stron. W kwestii identyfikacji swojej roli społecznej i podziału ról. Mają problem z widzeniem siebie w sposób podmiotowy. Cały czas realizują się tylko przez to, co muszą zrobić: zarobić pieniądze, utrzymać rodzinę. Nie umieją natomiast robić niczego dla siebie, dla własnej przyjemności. Kobiety zaś mają przekonanie wewnętrzne, ze są ważne, są potrzebne. Mają większą motywację do życia. Mamy na przykład kampanię kosmetyków z hasłem „Jestem tego warta…”. Nie ma takich kampanii dla mężczyzn. Co najwyżej mówi się w nich: „Twoja dziewczyna będzie z ciebie bardziej zadowolona…”. Na okładkach pism dla kobiet są kobiety. Na okładkach pism dla mężczyzn są… kobiety. Nie ma magazynów, które byłyby tworzone dla przyjemności panów. Jeśli jest już coś dla mężczyzn to: dekarz, wędkarz, majsterkowicz, itp. Nic dla samego siebie, zawsze coś, dzięki czemu możesz się realizować. I właśnie dlatego, z mężczyzny tak naprawdę trudno wyciągnąć to, co mu leży na sercu. Żeby się do tego dostać, w dodatku tak, żeby dany rozmówca nie poczuł się obnażony, trzeba się dużo bardziej postarać, niż, kiedy próbuje się namówić na zwierzenia kobietę.

Jakie kobiety pana fascynują?
Moi koledzy – geje twierdzą, że jestem beznadziejnym gejem (śmiech), ponieważ nie zachowuję się, jak gej. Przede wszystkim bardzo lubię kobiety. Bardzo mi się podobają. Uwielbiam ich naturalność. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem operacji plastycznych. Nie przepadam za ideałami, bo kochamy głównie te rzeczy, które się nie udały. Jeśli chodzi o fizyczność, na przykład kolor włosów, nie mam żadnego określonego typu. Ważne są oczy. Ta odbijająca się w nich inteligencja, która pozwala na wyobrażenie sobie, że moglibyśmy porozmawiać. I dbałość o siebie. Taka, która nie koniecznie polega na niwelowaniu wpływu wieku na nasz wygląd. Chodzi o zatrzymanie w tym wszystkim naturalności.

Czy pana partner jest zazdrosny o przyjaciółki?
Nie. Natomiast wydaje mi się, że on jest jeszcze większym wielbicielem kobiet niż ja (śmiech). On uwielbia kobiety pod kątem twórczym, ciągle je opisuje. Nawet mówię mu czasami, weź, napisz, o jakimś mężczyźnie. Ale nie.

Cały materiał dostępny jest w 18. numerze EksMagazynu. W Empikach, salonach Relay i InMedio w całej Polsce.

tomaszraczek_wpiswrzesien
tomaszraczek_wpiswrzesien

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.