Wszystko, co słyszeliście o tym mieście dobrego, jest prawdą i jeśli znajdziecie się na północy Włoch, koniecznie tu zajrzyjcie!
Nie obawiajcie się, że podróżując autem, nie będziecie mieli gdzie go zostawić. Nawet jeśli zdarzy się Wam konieczność wspinania się na 8 piętro gigantycznego parkingu, to nagrodą za to będzie wspaniały widok dachów weneckich właśnie z podniebnego niemal parkingu! Nasz Black Thunder poradził sobie z wąskimi uliczkami Wenecji i niezwykle wymagającym wjazdem na parking wręcz koncertowo! A z pełnym załadunkiem 5 osób oraz pełnym bagażnikiem było to prawdziwie poważne wyzwanie!
Mity, legendy, romanse
Opisać Wenecję w jednym artykule jest rzeczą na tyle niewykonalną, że nikt z naszego zespołu nie zdołał się podjąć tego zadania. Bo i każdy miał inne na jej temat zachwyty i spostrzeżenia. Okazało się również, że miasto dobrze nam znane ma tyle tajemnic, że każda nowa wizyta to ich odkrywanie. Wiecie na przykład, że liczba wysp weneckich nie jest stała, na przestrzeni wieków wielokrotnie się zmieniała. Część wysp pochłonęło morze (tak stało się z kilkoma wysepkami wokół Murano – wyspy zamieszkanej obecnie przez 5 tys. osób), niektóre się wyludniły. Były też przypadki łączenia wysp położonych blisko siebie albo zasypywania oddzielających je kanałów.
O tym, że największe miłosne podboje Casanovy rozgrywały się właśnie podczas weneckich bali i karnawałów zapewne wiecie. O tym, że inspirator Krzysztofa Kolumba, Marco Polo, który odkrył drogę morską do Chin był wenecjaninem, również. W Wenecji urodził się także mistrz skrzypiec Antonio Vivaldi.
A co powiecie na to, że pod placem świętego Marka (tak, tego znanego Wam z filmów o księżniczce Sissi i tego, o którym Napoleon mówił, że to najpiękniejszy plac całej Europy) nadal płynie kanał, którego nikt nie zasypał podczas łączenia dwóch wysp? A wiedzieliście, że jedna z weneckich wysp – Poveglia nadal budzi strach rodowitych wenecjan? Mimo że jest duża i z potencjałem turystycznym, ciągle pozostaje niezamieszkana. Uchodzi bowiem za nawiedzoną, a wszystko przez dżumę, która w XVI wieku pochłonęła życie ponad jednej piątek mieszkańców tego miasta.
Jeszcze kilka ciekawostek? Proszę bardzo! Podobno to do Wenecji, jako do pierwszego miejsca w Europie, dotarła z Etiopii kawa. Tutaj też, na Placu św. Marka działa też najstarsza i najbardziej znana kawiarnia we Włoszech – Caffe Florian – otwarta dla wenecjan, a dziś głównie dla turystów od 1720 roku.
Zakazany karnawał i pierwsza gondolierka
Każdy z Was z pewnością Wenecję kojarzy z maskami i słynnym karnawałem. Dziś karnawał wenecki zaczyna się z Tłusty Czwartek, a kończy 11 dni później w Tłusty Wtorek. Wiecie jednak, że były w historii tego miasta takie czasy, że karnawał trwał aż 180 dni? A że przez 200 lat obchodzenie tego święta było zupełnie zabronione? Spowodowane to było narastającą z roku na rok falą przestępczości (kiedy wszyscy chodzili po mieście w maskach, trudno było zidentyfikować sprawcy kradzieży czy morderstwa). Zakazany przez Napoleona w 1797 roku karnawał przywrócono równo 200 lat później.
Jeśli karnawał, to i maski. Tradycja ich produkcji sięga XIII wieku, ale początkowo wcale nie była związana z karnawałem! Pierwsze maski tworzono do teatru oraz… dla lekarzy. Zapewne kojarzycie słynne maski z dziobem? To typ maski Medico della Peste (Lekarz Dżumy) i tak, zakładali je lekarze podczas epidemii dżumy. W dziób zaś wkładano zioła, które miały zapobiec rozpowszechnieniu się choroby i zarażeniu od chorego pacjenta.
Gondolierów również z pewnością macie przed oczami, czytając ten artykuł. Ale czy wiecie, że w XVI wieku po Canale Grande pływało około 10 000 gondoli i służyły one głównie do transportu towarów? Dzisiaj jest ich tylko 600 i służą wyłącznie turystom. Zgodnie z nałożonym na gondolierów rozporządzeniem, wszystkie gondole są czarne, mają około 10 m długości, około 1,5 m szerokości i ważą około 350 kg. Pierwsza kobieta gondolierka uzyskała pozwolenie na wykonywanie zawodu dopiero w 2010 roku.
Moglibyśmy jeszcze pisać dużo – o Burano – wyspie koronek i bajecznie kolorowych domów, Murano – wyspie szkła, o dzielnicy Rialto, która od zawsze była centrum życia kupieckiego i jest najstarszym targiem Wenecji, o filmowej, bajecznej wyspie Lido, ale zachęcamy Was do zobaczenia tych wszystkich weneckich na własne oczy.
Odpoczynek wśród zieleni
Jedynym chyba minusem Wenecji są przerażające tłumy i ścisk. A i to nie jest dla tego 55-tysięcznego dziś miasta zjawisko nowe. W XIV wieku na jarmark w uroczystość Wniebowstąpienia przybyło tu 200 tys. handlarzy, a targ trwał półtora miesiąca! Przechadzając się wąskimi uliczkami i mostami, mamy wrażenie, że ten tłum został w mieście do dziś. To właśnie w Wenecji, jak nigdzie indziej doceniliśmy nasze podróżnicze gadżety. I chociaż nie było karnawału, a turyści raczej nie mieli na twarzach masek, to ostrzeżenia przed kieszonkowcami widnieją na każdej mapie i przewodniku po mieście. Na szczęście dzięki technologiom przeciwkradzieżowym zastosowanym w bagażach Pacsafe mieliśmy luksus chodzenia z plecakiem na plecach, a nie przed sobą i z torebką przewieszoną spokojnie przez ramię, ze świadomością tego, że nikt z tłumu nie „włamie nam się” do bagażu i nie wyciągnie z niego wartościowych rzeczy, portfela i dokumentów, ani nie zeskakuje kart płatniczych, była nie do przecenienia!
W takich miejscach warto zabezpieczyć się dodatkowo dzieląc swoją gotówkę i umieszczając ją w kilku miejscach, tak aby w przypadku utraty bagażu lub portfela nie pozostać zupełnie bez środków. Można oczywiście ukryć część środków np. w kieszeni lub w bucie, jednak zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie w tym celu sekretnych portfeli Coversafe lub pasków ze schowkiem CashSafe od Pacsafe. Te pierwsze mają postać dyskretnych materiałowych kieszonek noszonych pod ubraniem. Damskiej części naszej wyprawy szczególnie przypadł do gustu model S100 wykonany z delikatnego bieliźnianego materiału w kolorze cielistym dzięki czemu nie odznaczał się nawet pod bardzo zwiewnymi kreacjami. A koledzy docenili nieco większy czarny, męski odpowiednik tego gadżetu.
W Wenecji doceniliśmy nie tylko zabezpieczenia bagażu, ale też sekretne skrytki na karty, dokumenty i gotówkę od marki Pacsafe. Dzięki nim podziwianie widoków w zatłoczonym mieście mogł odbywać się bezstresowo i na luzie.
Gdy już przecisnęliśmy się przez wszystkie największe atrakcje miasta i przypomnieliśmy sobie wszystkie (a przynajmniej główne) kluczowe zabytki, a tłumy przelewające się przez Plac Św. Marka zaczynały ciążyć, Wenecja dała też szansę na złapanie oddechu bez powrotu na kontynentalną część. Najwięcej zieleni, a więc również cienia, znajduje się na Wyspie Świętej Heleny (Isla Santa Elena). To jeden z ostatnich przystanków wodnego tramwaju, toteż niewielu turystów tu dociera. Jest ciszej, czasami nawet zdarzy się przejść parę przecznic i nikogo nie dostrzec!
Santa Elena to jedna z najbardziej funkcjonalnych części miasta. W tutejszej marinie cumuje najwięcej jachtów i mniejszych łódek, działa niewielka stocznia, są również obiekty wojskowe. Jest także, o czym mało kto wie, stadion piłkarski. Wenecja ma przecież zawodowy klub aspirujący do europejskich rozgrywek i jego dom mieści się właśnie na skraju historycznej części miasta. Jest historyczny, ale i stanowczo za stary, dlatego w planie jest budowa następcy daleko, przy międzynarodowym lotnisku. Dla miłośników piłki zaliczenie wizyty na Stadio Pierluigi Penzo powinno więc być istotnym punktem wizyty!
CytujSkomentuj
Zanim odwiedziłam Wenecję po raz pierwszy, słyszałam o niej wiele złego. Że człowiek na człowieku, tłum niemiłosierny, kanały śmierdzą i cuchną, ludzie są okropni i w ogóle to nic nadzwyczajnego. I co się okazało? Tłum oczywiście jak w każdym innym europejskim mieście, które jest w miarę popularne, kanały nie cuchną, ludzie są wspaniali i uśmiechnięci, choć, jak to Włosi – słabo mówią w innym niż swój języku. Architektura wspaniała, zachwyt za zachwytem. Nic, tylko pojecahć tam na 2 tygodnie i zwiedzać, zwiedzać i się zachwycać!
CytujSkomentuj
Nigdy nie byłam w Wenecji. Jakoś się nie złożyło. Wiem, że teraz mają cięższy czas pod kątem podtopień gruntu i że te wody w końcu ustępują, ale co ziemia teraz przeżywa to już inna sprawa niestety. Ale że jest pięknie to fakt. Włoski też znam, więc z przyjemnością bym sobie przypomniała w takim cudownym otoczeniu <3