granadaikona4
Młodzi ludzie na ulicach Granady/fot. Julia Krasny
Julia Krasny
30/09/2015

Fiesta w Granadzie

Kiedy w Granadzie nadchodzi czas fiesty (czyli imprezy), widać to na pierwszy rzut oka. Ulice zapełniają się młodymi ludźmi, jest gwarniej nawet niż za dnia. O nocnym życiu w Hiszpanii pisze Julia Krasny

Największy tłum pojawia się zwykle w czwartki, ponieważ w piątki wielu młodych ludzi wyjeżdża do domów na weekend, a studenci Erasmusa zwiedzają. Niemalże wszyscy podążają w kierunku jednej ulicy, imienia Pedro Antonio de Alarcón. Ulica ta znajduje się blisko centrum, równolegle do Camino de Ronda, gdzie większość mieszkań wynajmowana jest studentom. Ma prawie kilometr długości i jest zapełniona barami. Bary są różne, chociażby bary tapas, wiernych starej andaluzyjskiej tradycji serwowania darmowych dań do zamówionych napojów. Jest mnóstwo miejsc, gdzie można zjeść kebaby (lub shauarmy), najpopularniejszy w Granadzie fast food. Ale przede wszystkim pełno pubów, grających wszelakiego rodzaju muzykę i przyciągających różnego rodzaju ludzi. Zatrzymam się chwilę przy barach tapas, bo zdają się być ulubioną formą spotkań towarzyskich Hiszpanów. Polega ona na jedzeniu i rozmawianiu w bardzo zatłoczonym i głośnym barze. Do napoju, zwykle piwa, clary (piwo rozcieńczone wodą lub fantą) albo tinto de verano (mieszanka czerwonego wina i fanty lub wody z lodem) wybiera się darmową przekąskę. Wiedza, który bar serwuje dobre tapas, czyli ma szeroki wybór i duże porcje, jest bezcenne. Co ciekawe, Granada jest ostatnim miejscem, gdzie tapas są wciąż darmowe. W innych miastach Hiszpanii tę wiekową tradycję wyparła chęć zysku. Tu utrzymują ją, najprawdopodobniej, studenci, którzy, jak na całym świecie, nie opływają w bogactwa.

Tapas to główna różnica pomiędzy spotkaniami towarzyskimi w Polsce i Hiszpanii. Drugą stanowi pora. My wracamy z imprezy w okolicach drugiej, trzeciej. Nasi hiszpańscy rówieśnicy nie wychodzą z domu przed pierwszą, a wracają nad ranem. O godzinie, na którą my się zwykle umawiamy, tutaj jest nawet za wcześnie na kolację, którą je się o dziesiątej, jedenastej wieczorem, przed wyjściem, lub w dzień powszedni, przed pójściem spać. Kolega opowiadał mi historię wieczoru kawalerskiego znajomych, którzy pojechali do Amsterdamu, by przeżyć najbardziej szaloną imprezę swojego życia. Kiedy swoim zwyczajem wyszli się bawić o pierwszej w nocy, wszystko było już zamknięte.

Popularne są nie tylko bary, ale również dyskoteki, których w Granadzie jest całkiem sporo. Z jednej z nich rozpościera się widok na oświetloną nocą Alhambrę. Poza tym szczegółem nie różnią się bardzo od dyskotek gdziekolwiek na świecie. Ciekawa natomiast jest tradycja zwana botellón. Może brzmieć egzotycznie, ale to nic oryginalnego: polega on na kupienie alkoholu w sklepie i wypiciu go wspólnie przed wyjściem na dyskotekę – w ten sposób jest o wiele taniej. Zawsze spotykano się i pito na ulicach, dopóki nie zostało to zakazane, obecnie grozi za to mandat w wysokości 300 euro. Teraz trzeba organizować botellony w domu, lub, co ciekawe, spotkać się w specjalnie wyznaczonym do tego miejscu, zwanym botellodromo, obok jednego z supermarketów. W tym miejscu Granady botellón jest legalny. Miejsce, jak można łatwo zgadnąć, nie należy do najczystszych, ale i tak ciągną do niego tłumy.
Granada, gdzie mieszka ogromna ilość studentów, jest pełna zabawy i gwaru, do tego stopnia, że ulice centrum w wolne dni pustoszeją dopiero nad ranem.
Julia Krasny

granadaikona4
granadaikona4

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.