Nazwa ta nie znaczy nic innego niż „punkt widokowy świętego Mikołaja”, ale będę używać nazwy hiszpańskiej, którą posługujemy się wszyscy tutaj. Znajduje się na placu przed kościołem świętego Mikołaja. Ma w sobie wszystkiego po trochę, co w Granadzie najpiękniejsze i wyjątkowe, a czego nie posiadają inne miasta. Przede wszystkim zapierający dech w piersiach i rozległy widok na okoliczne góry i na Alhambrę, dlatego na Mirador warto przyjść tylko w dzień i przy przejrzystej pogodzie. Jest zapełniony turystami uwieczniającymi panoramę i siebie na jej tle, zwłaszcza w weekendy i wolne dni.
Ale to nie wszystko. Uważny obserwator zda sobie sprawę, że wizyta na Miradorze jest początkiem poznawania esencji Granady oraz mieszanki etnicznej i kulturowej, jaką jest to miasto. Znajdują się tu obok siebie katolicki kościół św. Mikołaja i główny meczet Granady. To tutaj po raz pierwszy na żywo usłyszałam muezzina wzywającego do modlitwy. Dziedziniec meczetu otwarty jest dla wszystkich. Kolega muzułmanin powiedział mi, że jego otwarcie w roku 2003 wywołało niezadowolenie części mieszkańców miasta, niechętnych obecności islamskiej świątyni w Granadzie. Dla kontrastu, na oficjalnej stronie meczetu przeczytałam, że jego budowa przywraca do istnienia pierwotną kulturę Granady i dlatego znajduje się w miejscu mu należnym.
Mirador jest położony w zabytkowej, pierwotnie arabskiej dzielnicy, Albeicinie. Okolica ta to razem z Alhambrą nukleum dzisiejszego miasta Granada. Jest skonstruowana według zasad arabskiego średniowiecznego budownictwa, z wąskimi uliczkami i białymi domami. Zawsze, gdy mam ochotę na spacer, udaję się tam. Łatwo zgubić się w plątaninie uliczek i za każdym razem odkrywać nowe szlaki.
Miejsce to jest idealnym polem do popisu dla mieszkających zwykle w okolicach granadzkich Romów, którzy grają tu i tańczą flamenco. Raz natrafiłam na cygański ślub i fragment weselnej gry, której sensu do końca nie zrozumiałam: pan i panna młodzi tańczyli, siedząc na czyichś ramionach, z zasłoniętymi oczami. Ponadto Mirador jest dla Romów i miejscowych hipisów (z jakiegoś powodu w Granadzie jest ich pełno) miejscem zarobku, sprzedają własnoręcznie wykonaną biżuterię i ozdoby turystom. Są zwykle bardzo ciekawie ubrani, we wszystkie rodzaje kolorowych okryć, które można zakupić u pakistańskich i arabskich imigrantów. Siedząc na murze Miradoru i chłonąc cudowny widok, można również zobaczyć wszystko, co dla Granady charakterystyczne.
Tekst i zdjęcia: Julia Krasny
CytujSkomentuj
Piękny widok na góry, szkoda tylko że tekst taki krótki!