Przerażająca cisza, dookoła wszystko się żarzy, a horyzont zdaje się równomiernie falować. Gorąca temperatura skłania do przestawienia się na leniwy tryb funkcjonowania i poddania się całkowicie afrykańskiej aurze. Przed tygodniem była tu pora deszczowa, zatem wszystko wokół się zieleni. Jest zupełnie inaczej gdy jest susza, wtedy widać po horyzont suche, wysokie trawy, konary drzew i pomarańczowo-czerwony piach.
Czerwone słonie i pożyteczne błoto
Bladym świtem wjeżdżamy na teren rezerwatu a słońce zaczyna świecić intensywniej. Po niedługim upływie czasu zaczynamy dostrzegać na horyzoncie stado czerwonych słoni. W istocie są one szare jak pozostałe, ale uwielbiają się tarzać w błocie, co im przynosi pewną ulgę i ochronę przed promieniami słonecznymi. Kenia obfituje w liczne stada słoni liczące nawet po sto osobników. Co jakiś czas spotykamy ogromne kopce termitów, sięgające nawet na dwa metry wysokości. Te pomarańczowe „budowle” są prawdziwym dziełem sztuki. Nie możemy się oprzeć pięknym widokom kenijskiej fauny i flory.
W takim cudownym miejscu gdzie ogromne połacie lądu zapierają dech w piersiach nie można nie skłonić się do refleksji. Jedziemy dalej, jest gorąco a widoki pochłaniają nas w całości. Panuje kompletna i przerażająca cisza, poza odgłosami zwierzyny, która ukrywa się gdzieś w trawach i cieniu pojedynczych drzew. Tutaj życie rządzi własnymi zasadami, jedziemy wzdłuż piaskowej drogi, mijamy dziesiątki szkieletów i czaszek zwierzyny, która uświadamia nam, że każdy dzień jest ciężką walką o przetrwanie.
Wszystkie kolory ziemi
Widzimy stado gazeli jedzących soczyste i zielne trawy. Choć są skupione na spożywaniu posiłku, to na każdy szelest reagują dość nerwowo. Ich czarne i świecące oczy bacznie obserwują teren w obawie przed drapieżnikiem. W oddali widać długie szyje żyraf, wystające wysoko znad koron akacji, które zwinnie zrywają listki z najwyższych partii drzew. Różnorodność i barwność ptaków za każdym zdumiewała wszystkich turystów. Upierzone w dość nietypowe i intensywne barwy zdecydowanie wyróżniały się na pomarańczowo – zielonym krajobrazie. Od soczystej czerwieni, poprzez pomarańcz, fuksje, aż do odcieni turkusu po chłodno zieloną kolorystykę każdego piórka.
Czas stoi w miejscu. Ze stoickim spokojem i znaczną dawką adrenaliny oglądamy dzikie życie afrykańskich zwierząt. W suchych trawach dostrzegamy centki geparda, który godnie spaceruje w poszukiwaniu zdobyczy a jego długi i gruby ogon wlecze się za nim niczym kompan. Słońce świeci coraz intensywniej, słonie obrzucają się błotem przy sadzawce. Wśród gęstych koron drzew siedzą małpy, czasem widać tylko ich zwisające ogony. Małe lwiątko również szuka schronienia, czekając na pożywienie i na mamę – lwicę, posągowo zaszyło się pod jednym z krzaków. Życie na safarii toczy się własnym torem. Dzień dobiega końca. Słońce delikatnie otula swoim pomarańczowym światłem linię horyzontu i oświetla najodleglejsze zakątki dzikiego terenu. Na różowo – czerwonym niebie widnieją olbrzymie baobaby i mniejsze drzewa akacjowe. Suche trawy lśnią złotem poruszane poprzez delikatny wiatr. Jest cicho, spokojnie i przyjemnie, dzień dobiega końca…
Tekst i zdjęcia: Patrycja Kubiak
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.