Samice alfa i… męskie betki
Freud twierdził, że największą bolączką płci pięknej jest brak członka. Gdyby jednak przyjrzeć się współczesnym mężczyznom, można dojść do wniosku, że to, iż panie nie są wyposażone w ten narząd, to raczej największy kompleks panów
Rozmawiałam ostatnio ze znajomą. Kobietą, jak to się mówi, sukcesu. Jest dyrektorem dużej firmy, na co dzień kieruje kilkunastoosobową załogą, prywatnie zaś ma męża i synka, kota, psa i hobby, którym jest gotowanie. Powiedziała mi, że mężczyźni nie boją się silnych kobiet. Boją się bardziej zjawiska, niż samej kobiety, bo go nie znają, a wszystko, co nie poznane, wprowadza pewien niepokój.
Freud mawiał kiedyś, że największym kompleksem każdej kobiety jest to, że nie ma penisa… Hm… Nie porównując się oczywiście do guru światowej myśli psychologicznej, ośmielę się jednak stwierdzić, że, wręcz przeciwnie i przewrotnie – największym kompleksem mężczyzn jest to, że ów organ posiadają. Wielu panów bezwiednie powtarza tezę Freuda, utyskując przy tym na to, że kobiety straciły swój delikatny, kobiecy urok i chcą dominować i rządzić we wszystkich dziedzinach życia. Jakby dominacja i rządzenie w kuchni i pokoju dziecięcym im nie wystarczały do pełni szczęścia.
Niektórzy z narzekaniem posuwają się nawet do wyrażania swoich opinii na forum publicznym. Zespół Lady Pank lansuje obecnie pewną zacną piosenkę. Zacytuję jej znaczny fragment, gdyż naprawdę warto: „Dziewczyny dzisiaj z byle kim nie tańczą / Nie wiem czy o tym wiesz / Naturę mają coraz bardziej samczą / Więc Ty się lepiej strzeż! / Sobota wieczór, klub / Stadami stoją bryki wypasione / Ktoś kopie sobie grób / Bo go nie wpuścił durny selekcjoner / Wreszcie podłączasz się / Z pozoru całkiem miła z niej kobietka / I nawet nie wiesz, że / Ona jest alfa, a Ty przy niej betka / Zamawiasz szkockie dwie / Potrójne nawet, bo już pachnie łóżkiem / Jej oko ani drgnie / Przechyla szklankę i wypija duszkiem / I wszystkie takie są / Są bez wyjątku siostry, matki, żony / Na końcu rządzić chcą / Staranniej nawet niż my wygolone.”
Nie chcę nawet dociekać, co autor tekstu miał na myśli, jednak nie powstrzymam się od krótkiego komentarza. Oczywiście, dziś kobiety to istne bestie. Potwory ukrywające się za szminką, szpilkami, krótką sukienką z odpowiednio dużym dekoltem (na który to mężczyźni gapią się przy każdej nadarzającej się okazji jak, nie przymierzając, sroka w kość). Potwory, które nie są potworami, dopóki łatwo je upić i jeszcze łatwej zaciągnąć do łóżka, jako swój największy atut podając zasobność portfela i markę auta zaparkowanego przed klubem.
Jeśli jednak, jakimś cudem, nie dadzą się uwieść za drinka, bo mają mocniejszą głowę od „łowcy”, potrafią jasno i wyraźnie powiedzieć, czego chcą i, co więcej, zdobyć to, bez użycia swoich narządów płciowych, to już nie są przelewki. Takie kobiety – to już przerażające stwory, od których trzeba jak najdalej uciekać, bo jeszcze, nie daj Boże, okaże się, że są w czymś lepsze, a to będzie już nie do zniesienia dla męskiego „ego”.
Żeby je podbudować, taki „pokonany”, stuprocentowy mężczyzna pocieszy się nazwaniem kobiety, która w jakiejkolwiek dziedzinie go przewyższa, lesbijką, babsztylem, którego nikt nie che przelecieć, albo zwyrodniałą feministką. Ci z mniejszą publiką zadowolą się narzekaniem w gronie kumpli, ci z większą – nagrają piosenkę, która, gdyby był w naszym kraju konkurs na najbardziej bezsensowny tekst – miałaby ogromne szanse na podium.
Piosenkę przedstawiającą ewolucję cywilizacyjną, której nawet Darwin lepiej by nie ujął, Lady Pank śpiewa ku przestrodze. Wszystkim biednym, zahukanym, zdominowanym, prawdziwym mężczyznom, zagrożonym przez nowy gatunek – samice alfa.
To dla mnie dość niepojęte. W przypadku kobiet, porażka boli tak samo, niezależnie od tego, czy pokona nas inna kobieta, czy też samiec, niezależnie, czy alfa, czy też „betka”. I, wbrew twierdzeniom Freuda, fakt, że płeć piękna nie posiada członka, wydaje się raczej największym kompleksem, ale… mężczyzn. Gdyby panie wyposażone były w penisy, nie trzeba byłoby płakać w rękaw kolegów, że „baba mnie pokonała”. Można byłoby z czystym sumieniem i nienaruszonym ego stwierdzić zwyczajnie, że w każdej dziedzinie wygrywają lepsi. I tyle. Z tym, że dla mężczyzn to zdanie ma sens jedynie wtedy, kiedy owi lepsi są szczęśliwymi posiadaczami penisa.
CytujSkomentuj
coś w tym jest, że dla mężczyzny przegrać z kobietą w czymkowliek to bardzo bolesna porażka… zwłaszcza w pracy, co z tego, ze ma sie takie same kwalifikacje, kobiety zarabiają zwykle o 1/3 mniej, nawet jeśli są równie dobre, co faceci. Dlaczego tak się dzieje?
CytujSkomentuj
A mi się bardzo podoba opcja, że można „zaliczyć” faceta, pokonać go w ringu czy gdziekolwiek indziej. I zaznaczam, że żadną femi nie jestem. Lubię być czasem alfa
CytujSkomentuj
Prawda. Dlatego ja bardzo wierze we współudziałanie kobiet
CytujSkomentuj
A bo to takie czasy, ze kobiety maja przyslowiowo wieksze jaja niz faceci.
Smutne, ale prawdziwe.
Chyba tez tak ogolnie obserwuje raczej zanik czlowieczenstwa niz jego nadmiar.