lesbijki
Michal Karas
29/08/2017

Dzieci osób homoseksualnych – na kogo wyrosną?

Co dzieje się z dzieckiem adoptowanym przez osoby homoseksualne? Wbrew stereotypom badania rodzin z dwojgiem rodziców tej samej płci nie potwierdzają obaw o brak wzorców i problemy z seksualnością dziecka

Temat adopcji dzieci przez pary homoseksualne budzi żywe dyskusje od wielu lat i nie ma w tym nic dziwnego. Już sama adopcja jest bardzo trudnym i złożonym tematem. Regularnie ukazują się badania na temat tego, jak narażone i podatne na problemy emocjonalne czy nawet fizyczne są dzieci uzyskujące nowych rodziców. Przechodzą przez coś bardzo trudnego w procesie adopcji, niezależnie od tego, jak sprawdzają się przyszli opiekunowie.

W zeszłym roku szerokim echem odbiły się analizy University of California, które pokazują, że dzieci adoptowane z placówek opiekuńczych są w porównaniu do rówieśników wielokrotnie bardziej zagrożone depresją i zaburzeniami lękowymi, ADD czy nawet problemami ze wzrokiem i słuchem. Nie ma więc nic złego w sceptycyzmie wobec oddawania dzieci pod opiekę osobom homoseksualnym. Nawet zakładając jak najlepsze przygotowanie opiekunów, pojawiają się pytania, jak zniesie to dziecko.

Czy wychowują inaczej?

Tym bardziej warto obserwować, jak sprawdza się adopcja dzieci przez pary jednopłciowe w innych krajach. A że ta jest od lat legalna już w ponad 20 państwach, mamy pierwsze odpowiedzi. Na razie cząstkowe, ponieważ trudno o wielkie liczby, gdy takich adopcji jest stosunkowo niewiele.

W zeszłym roku międzynarodowe badanie kilku uczelni w USA i Holandii przebadało 190 par wychowujących adoptowane dzieci. 95 to pary heteroseksualne, a drugie 95 par to pary złożone z dwóch kobiet. Ponieważ par było stosunkowo niewiele, rolą naukowców było dobranie ich możliwie precyzyjnie, by były podobne do siebie pod względem statusu majątkowego, sytuacji rodzinnej czy stażu związku rodziców.

Badacze nie dopatrzyli się różnic w wychowaniu dzieci. Zaobserwowali jedynie, że w relacjach lesbijskich stres związany z rodzicielstwem był nieznacznie wyższy niż w tradycyjnych parach. Samopoczucie dzieci zależało nie od płci rodziców, ale od innych czynników, a więc zdrowia fizycznego, adaptacji w szkole czy ogólnych relacji z poszczególnymi rodzicami.

Czy chłopcy nie będą zniewieściali?

W ostatnich dniach na łamach magazynu branżowego „Sex Roles” ukazały się wyniki innych badań, tym razem prowadzonych na University of Kentucky. Wnioski są tym cenniejsze, że 106 analizowanych rodzin (z dwoma ojcami, dwiema matkami oraz z jedną matką i jednym ojcem) obserwowano na przestrzeni 5 lat.

Badacze zadali pytanie, czy orientacja rodziców może mieć wpływ na przyjmowanie ról społecznych (męskich/kobiecych) przez dzieci. Tak, to to samo pytanie, które najczęściej pada z ust sceptyków: na kogo wyrośnie dziecko, które ma tylko ojców lub tylko matki? Na początku badania obserwowano małe jeszcze dzieci (w wieku od 1 do 5 lat) pod kątem tego, jakie zabawki wybierają i jak bawią się w towarzystwie innych. Po pięciu latach, gdy zbliżał się okres dojrzewania, sprawdzano ich zachowania ponownie.

Wynik? Orientacja seksualna rodziców nie wykazuje żadnego wpływu na to, czy dziecko zachowuje się bardziej męsko lub kobieco. Nie udało się nawet znaleźć potwierdzenia dla tezy, że homoseksualni rodzice mogą, świadomie lub nie, zachęcać dzieci do zachowań nietypowych dla ich płci. Najbardziej miarodajnym narzędziem dla szacowania przyszłych zachowań dziecka okazały się… zabawki!

Badacze zaobserwowali, że dzieci odbiegające w późniejszym wieku od normy zachowań, już we wczesnym dzieciństwie wykazywały zainteresowanie innymi zabawkami i innymi zachowaniami. To z kolei wydaje się zgodne z tezą, że orientacja seksualna jest albo wrodzona, albo kształtuje się w bardzo wczesnym okresie życia, niezależnie od późniejszych czynników. Nie udało się zaobserwować, by chłopcy wychowywani przez dwie kobiety mieli braki z racji nieposiadania w domu „wzorca” ojca.

– Nasza analiza wskazuje, że rozwój społeczny dzieci adoptowanych przez lesbijki i gejów przebiega standardowo i jest taki, jak u dzieci w adopcjach heteroseksualnych. Wydaje się więc, że nie ma konieczności posiadania w domu wzorców zarówno męskich, jak i kobiecych zachowań, by dziecko rozwijało się prawidłowo – sugeruje prof. Rachel H. Farr, która nadzorowała badanie.

Co z argumentami przeciwko?

To tylko dwa badania naukowe, ale potwierdzają to, co w poprzednich latach sugerowały inne publikacje znanych uczelni: brak negatywnego wpływu na rozwój czy seksualność dzieci w przypadku adopcji homoseksualnych. Jest jedno bardzo znane badanie o zdecydowanie przeciwnym wydźwięku, prowadzone przez prof. Marka Regnerusa z Teksasu i opublikowane w 2012 roku. Jego publikacja jest szeroko rozpowszechniana przez środowiska religijne, ponieważ sugeruje, że dzieci z homoseksualnymi rodzicami są bardziej podatne na zaburzenia psychiczne oraz mogą mieć problemy z własną tożsamością seksualną.

I choć w debacie polityczno-ideologicznej raport Regnerusa do dziś jest używany powszechnie, to w środowisku naukowym został zdyskredytowany już w 2012 roku. Doczekał się ostrego sprzeciwu ze strony największych organizacji medycznych i socjologicznych oraz kilkuset naukowców indywidualnie, a pismo naukowe Social Science Research przeprosiło za upublicznienie tak wadliwego badania. Dlaczego?

W ogromnym uproszczeniu, Regnerus najzwyczajniej nie badał par homoseksualnych wychowujących dzieci. Zamiast tego chciał sprawdzić wpływ homoseksualnych relacji jednego z rodziców na wychowanie dziecka. Po jednej stronie postawił więc pary heteroseksualne z dzieckiem, a po drugiej rodziny, w których „co najmniej jeden rodzic był homoseksualny”. Może się wydawać, że to sprawiedliwe porównanie, jednak tak dobrana próba oznacza, że w znacznej części porównywał pełne rodziny heteroseksualne z tymi rozbitymi z powodu ukrywanej orientacji jednego z rodziców. Do grupy „rodzin homoseksualnych” zaliczył wszystkie rodziny, w których jeden z rodziców miał co najmniej jeden związek z osobą tej samej płci zanim dziecko osiągnęło pełnoletność. Naliczył 236 takich rodzin, ale w tej grupie były tylko dwie (!), w których dziecko było wychowywane przez dwójkę rodziców tej samej płci. Reszta to szerokie spektrum, głównie nieudanych związków heteroseksualnych, w których jeden z rodziców nie był szczery w sferze orientacji. Zwykle, gdy kobieta dowiaduje się o homoseksualnej orientacji męża, to ona przejmuje pełną opiekę nad dzieckiem, a związek się rozpada.

I rzeczywiście, prawie jedna czwarta osób ankietowanych przez prof. Regnerusa w badaniu (53 z 236 dzieci z tzw. „rodzin homoseksualnych”) potwierdziła, że miała kontakt ze swoim homoseksualnym rodzicem przez mniej niż rok w trakcie całego życia. Prawie nikt z ankietowanych 236 osób nie miał go dłużej niż 4 lata, więc trudno w ogóle mówić o wychowaniu przez choćby jedną osobę homoseksualną.

Błędów, jak również świadomych wyborów metodologicznych (np. zbieranie danych z anonimowych ankiet w Internecie zamiast wizyt lub rozmów telefonicznych z rodzinami), wytknięto Regnerusowi wiele, ale kluczowy jest właśnie ten: porównanie pełnych rodzin z rozbitymi i doszukiwanie się w tym wpływu orientacji jednego z rodziców. Ostatecznie sam autor wycofał się z wniosków zawartych w swojej publikacji.

Źródła: Sex Roles / Journal of Developmental & Behavioral Pediatrics / MarkRegnerus.com

lesbijki
lesbijki

Dodaj komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.