Co się dzieje, gdy kończycie w łóżku? Są badania, które pokazują, że warto rozmawiać, przytulać się i całować. Że pary uprzyjemniające sobie czas już po stosunku są statystycznie szczęśliwsze, a zbliżenia w najbardziej intymnej ze wszystkich sytuacji to kapitał dla wzajemnych relacji.
Tyle że seks nie zawsze kończy się dobrze. I nie mówimy tu wcale o rozczarowaniach, lecz o sytuacji, w której obie strony szczytują, czują się spełnione i teoretycznie powinny odczuwać tylko pozytywne uczucia. Że kobietom zdarza się płakać lub przechodzić nerwowe chwile po seksie – to już wiemy.
Zjawisko ma nawet naukową nazwę, to dysforia postkoitalna (PCD). A w języku bardziej ludzkim: depresja po orgazmie. To stan, w którym osoba po odbyciu zadowalającego stosunku seksualnego odczuwa zróżnicowane negatywne uczucia, od gwałtownego obniżenia nastroju i smutku, przez drażliwość, po wybuchy płaczu i gniewu.
Czy coś takiego może przydarzyć się mężczyźnie? Naukowcy z Queensland University of Technology znaleźli w sieci relacje mężczyzn, którzy właśnie to odczuwali. Postanowili więc zebrać ich więcej. Anonimowe ankiety rozesłane przez nich wypełniło prawie 1300 panów. Z jednej strony anonimowość ankiet ogranicza ich wiarygodność, ale z drugiej – pozwala ankietowanym na pełną otwartość, bez konsekwencji.
A konsekwencje są bardzo realne. Kultura „maczo” jest silna i w relacjach między mężczyznami wymusza pewne modele zachowania. Po seksie należy być zadowolonym, opowiadać o tym tylko jako osiągnięciu. Nikt w pracy, na siłowni czy przy piwie nie przyzna się, że płakał, był na skraju rozpaczy, choć wie, że tak być nie powinno. Co innego, gdy można to powiedzieć anonimowo, w sieci.
Wyniki ankiet wskazują, że PCD w swoim życiu odczuło aż 41% uczestników badania. To więcej niż czterech na dziesięciu mężczyzn! Z kolei aż co piąty (20%) odczuwał podobne stany po seksie w ciągu ostatniego miesiąca, a jeden na 25 mężczyzn (4%) miał objawy PCD regularnie. Można oczywiście spekulować, czy próba badawcza jest reprezentatywna i pewnie nie jest…
Ankietami mogli być przecież zainteresowani mężczyźni, którzy na co dzień nie mieli komu o tym powiedzieć. Warto jednak przyjrzeć się problemowi, ponieważ PCD nie ma jednoznacznie określonych przyczyn. Autorzy badania opublikowanego właśnie na łamach naukowego „Journal of Sex and Marital Therapy” też nie chcą wyrokować. Potencjalnie mamy do czynienia z mieszanką czynników biologicznych i psychologicznych, które wymagają dalszych badań.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.