Współczesne „miłosne terytoria” nijak mają się do tych sprzed kilkudziesięciu lat. Kiedyś relacje zawierało się w parkach czy klubach. Teraz tym miejscem publicznym, w którym można zawrzeć ciekawą znajomość jest internet. Zmianie uległa też sfera prywatna. Teraz poniekąd stała się ona publiczna, gdyż chętniej mówimy o sobie i swoich relacjach na portalach społecznościowych. Każdy wie, że jesteśmy w związku, wolni lub w skomplikowanej relacji.
Nic zatem dziwnego, że intensywność tych relacji może być zależna od tego, jak dużo komunikatów wysyłamy każdego dnia. My również często sugerujemy się tym wyznacznikiem, zastanawiając się, dlaczego po upływie kilkunastu sekund ktoś jeszcze nie odpisał nam na wiadomość. Wiedzą o tym także doświadczeni uwodziciele, na przykład Egipcjanie adorujący zagraniczne turystki. Niektórzy z nich ściągają specjalne programy, dzięki którym można wysłać SMS-y w języku angielskim i to z odpowiednią częstotliwością. Taką prawidłowość zauważył między innymi socjolog prof. Tomasz Szlendak. Upraszczając nieco sprawę można stwierdzić, ze związki rodzą się z kliknięć. Statystyki pokazują też, że od 1/4 do 1/3 kliknięć w internecie dziennie to wejścia na strony pornograficzne.
- Coraz więcej osób zaspokaja swoje potrzeby obserwując obrazy w internecie, dlatego zawiązywanych jest coraz mniej związków. Dla niektórych młodych mężczyzn zaskoczeniem jest np. to, że kobiety pachną. Brzmi to może zabawnie, ale jest to gigantyczny problem – twierdzi prof. Szlendak.
Internet w istotny sposób zmienił również tradycyjny rynek prostytucji. Dziś internauta w sieci może porównywać ze sobą rozmaite oferty, precyzyjnie ustalić, z kim chce się spotkać, a nawet sprawdzić, jak blisko domu znajduje się ta osoba, by nie jechać zbyt daleko. Internet sprawił też, że prostytucją zaczęły się zajmować kobiety pochodzące z różnych warstw społecznych i zawodów. Trudno zatem teraz wprost nazwać wszystkie przypadki, które wcześniej można było zaliczyć do prostytucji.
Dla wielu internet jest źródłem wiedzy dotyczącej seksu, w Polsce ta grupa jest naprawdę spora. Zazwyczaj dzieje się tak dlatego, że mieszkańcy naszego kraju nie potrafią rozmawiać o seksie i problemach z nim związanych. Sieć jest zatem sporym ułatwieniem. To prowadzi jednak do absurdalnych sytuacji, w których ktoś będący z drugiej strony ekranu jest nam bliższy niż osoba żyjąca obok.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.