Zbadali ponad dwa tysiące małżeństw. Pytali m.in. o to, kiedy pary rozpoczęły współżycie seksualne. Później, analizując wyniki, naukowcy ustalili, że w porównaniu z zakochanymi, którzy swą znajomość konsumowali stosunkowo szybko, w związkach osób czekających z seksem do ślubu pojawiały się pewne korzystne zjawiska.
Przede wszystkim stabilność ich związków oceniano o 22 proc. wyżej, zaś satysfakcję ze związku – o 20 proc. wyżej. Natomiast „seksualna jakość” tych związków zyskiwała ocenę o 15 proc. lepszą i o 12 proc. wyżej oceniano komunikację pomiędzy partnerami.
Naukowcy wnioskują, że ci, którzy dłużej czekają, są potem bardziej zadowoleni z seksualnego aspektu związku. Jest tak dlatego, że zdążyli się oni „nauczyć rozmawiać, posiedli też umiejętności potrzebne do rozwiązywania problemów, jakie się później pojawią”.
Jak komentują naukowcy, pary, które bardzo wcześnie rozpoczynają swój miodowy miesiąc, które od początku związku ponad wszystko przedkładają seks – uznają często, że ich związki są słabo rozwinięte pod względem cech, dzięki którym związek staje się trwały, a małżonkowie stają się dla siebie niezawodni i godni zaufania.
CytujSkomentuj
uwielbiam amerykańskich naukowców;) haha, a nie sprawdzenie gwarantuje szczęście rzecz jasna, jakoś mi sie nie chce wierzyć w takie badania.