Dzięki tym różnicom językowym jeszcze wyraźniej można dostrzec, że miłość niejedno ma imię. Choć miłość nazwana „amor” w jakiś sposób może się wiązać z pożądliwością to niekoniecznie łączy się ze spełnieniem. Ta odmienność była dobrze widoczna na przestrzeni dziejów. Wystarczy spojrzeć na miłość dworską. Amor courtois, czyli miłość dworska jest przedmiotem dociekań badaczy. W powszechnym przekonaniu wiąże się ona z postacią rycerza, który ma damę swego serca. Dama zwykle jest mężatką, więc miłość ma charakter czysty, jest pewnym dążeniem, niespełnieniem. Zjawisko to zostało skategoryzowane i nazwane dopiero w 1883 roku za sprawą cyklu legend o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu Gastona Paris.
Według niego miłość dworska stanowiła rodzaj bałwochwalstwa, czyli uczynienia z kobiety obiektu kultu, przedmiotu czysto materialnego wyniesionego na piedestał, ale niemogącego stać się częścią życia mężczyzny. Po drugie uważał, że – ponieważ kobieta jest zdobywana i decyduje o tym, czy rycerz jej serca zostanie do niej dopuszczony – mamy tu do czynienia z odwróceniem (tylko w literaturze) ról tradycyjnie przypisywanych kobiecie i mężczyźnie.
Kolejni badacze wyliczali cnoty rycerza – bohatera historii miłosnych. Stałym elementem tej miłości jest niespełnienie lub groźba cudzołóstwa. C.S. Lewis nazwał ten rodzaj uczucia religią miłosną. Nie wszyscy badacze zgodzili się z koncepcją odwrócenia ról. George Duby twierdził, że jest to tylko pozór, bo w istocie kobieta jest przedmiotem sporu i konkurencji między mężczyznami – często wasalem i seniorem, jest jedynie narzędziem osiągania pewnych celów przez mężczyznę.
Relacje pomiędzy żyjącymi w tamtym czasie kobietami i mężczyznami dobrze obrazuje „Powieść o róży” z XIII wieku, która stanowi pewną metaforę. Stosunki ludzi obrazuje bowiem pewien ogród, w którym młody człowiek stara się za wszelką cenę zbliżyć do róży. Nie jest to jednak takie proste i po drodze natrafia on na wiele przeszkód. Przy okazji opisu drogi do róży opowiadane są rozmaite historie, kochanek natyka się na miłosne sytuacje, między innymi poznaje samego boga miłości, który przebija jego oko. W książce pojawia się też seria obrazów, jest to na przykład „kuźnia natury”, gdzie obok uosobień bogów widzimy życie, powstające w jak najbardziej biologiczny sposób, jakim jest akt seksualny między mężczyzną a kobietą.
Poemat kończy się, kiedy kochanek dociera do róży, całuje ją i wychodzi z ogrodu. Z jednej strony można to odczytać bardzo dosłownie, jak odebranie kobiecie dziewictwa. Niespodziewanie pojawia się jednak bardzo zmysłowy wymiar miłości. To bardzo niecodzienna jak na tamte czasy wizualizacja. Miłość była wtedy przestawiana jako coś, co nie jest związane z bliskością i cielesnością. Co ważne, miłość dworska była kompletnie wyabstrahowana od relacji erotycznej, a sam rycerz mógł otrzymać od swojej wybranki na przykład wstążkę. Na tym kończyły się ich przedślubne zaloty.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.