Problem rozpoczyna się już na etapie nomenklatury. Starożytni Grecy nie mieli w swoim słowniku pojęcia seks. Z pewnością nie występowało ono w takim znaczeniu jak obecnie. Co więcej, trudno mówić również o wyodrębnianiu u nich seksualności jako osobnej części życia człowieka. Zdawali sobie oczywiście sprawę z różnic pomiędzy kobietą a mężczyzną, ale określali je w sposób okrężny, bardziej opisowy.
Termin „eros” w większości krajów europejskich został przejęty z Greki w sposób bezpośredni. Podobnie wygląda to również w języku polskim. Eros pisany małą literą jest w każdym z nas. Stanowi on działanie Erosa, a więc tego, który jest bóstwem stanów. Nad nim człowiek nie ma żadnej władzy.
Czym jednak dokładnie jest „eros”? To zarówno rzeczownik pospolity oznaczający miłość fizyczną, jak i siłę niemożliwą do kontrolowania i pożądanie. W starożytnej Grecji zazwyczaj odnosiło się to jednak do kwestii związanych z jedzeniem i piciem. W poematach pisano też o erosie, który napadał żołnierzy w momencie łupienia przez nich miasta.
Nie da się ukryć, że tematy związane z miłością były bardzo ważne dla Greków. Potwierdzeniem tego może być np. powstanie osobnego gatunku literackiego, który został nazwany „erotikos” i miał zabarwienie erotyczne. Jego związek z bogiem Erosem wydaje się być nierozerwalny. Co więcej, Eros traktowany był zawsze jako istota, która wyłoniła się z chaosu, a więc była siłą pierwotną i kosmogeniczną. Ta siła sprawia natomiast, że w miejscu, gdzie pełno jest bóstw olimpijskich ona jedyna będzie zawsze dążyć do kolejnych połączeń i przezwyciężania rozpadu, a także rodzenia i tworzenia.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.