Średniowiecze nie było najłatwiejszym okresem dla tych, którzy chcieli czerpać radość z seksu. Seksualność w tamtym czasie była przede wszystkim odbierana jako zagrożenie dla zbawienia duszy. Co więcej, była nieczysta i powinna być zwalczana nawet kosztem ogromnego osobistego cierpienia. O tym, że unikano jej jak ognia świadczy też fakt, że taki termin w ogóle wtedy nie występował.
Wielu uważa również, że seks w średniowieczu ledwie był tolerowany, nawet ten małżeński, a współżycie potrzebne było jedynie do tego, by spłodzić potomstwo. O tym, jak było jednak naprawdę pisze Ruth Mazo Karras z Uniwersytetu Stanu Minnsesota w książce „Seksualność w średniowiecznej Europie”.
Te straszne wizje burzy jednak kilka faktów. Gdyby seksualność wtedy nie istniała nie byłoby mowy choćby o opowiadającej o niej literaturze funkcjonującej w drugim obiegu. W XII i XIII w. popularne były tzw. fabliaux – krótkie wierszowane utwory, dotyczące tego typu tematów, których słuchali podobno nawet duchowni. W XIV w. powstał też „Dekameron”, ukazujący obyczaje w epoce włoskiego renesansu, a na jego tle bujne życie pełne miłości, erotycznych przygód i ludzkiej zmysłowości.
Nie wiadomo, czy z uroków seksu bardziej korzystały tylko niektóre warstwy społeczne, arystokraci lub mieszczanie. Wciąż spierają się o to naukowcy. Nie mają oni jednak wątpliwości, że czerpanie przyjemności z kontaktów seksualnych było domeną mężczyzn.
W czasach średniowiecza seks nie był jednak pojmowany jako akt, w którym przyjemnością obdarowują się obie płcie – zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Co ciekawe, ludzie żyjący w średniowieczu w większości uznawali, że akt seksualny stanowi czynność dokonywaną na drugiej osobie, a więc nie był on obustronny. Na szczęście kolejne wieki zweryfikowały to spojrzenie na seks.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.