Ale to, które mam jest sprzed kilku lat, a więc wyglądam młodziej. Czyli lepiej. Ale za to w kolorach już niezbyt na czasie. Oto dylematy kandydata, który odpowiada na ogłoszenie z „CV ze zdjęciem proszę przesłać…”. Tylko po co, czy nie lepiej po prostu nie przesyłać zdjęcia.
Zastanówmy się logicznie – po co pracodawcy zdjęcie kandydata w CV? Poza marginalnymi przypadkami zredukowanymi do niektórych obszarów show businessu, w bardzo niewielu zawodach wygląd twarzy ma się w jakikolwiek sposób do kwalifikacji zawodowych i kompetencji. „Zdjęcie jest mi potrzebne, bo mogę sobie wyrobić opinię, mieć jakieś wyobrażenie na temat kandydata zanim przyjdzie…” – mówią rekruterzy, którzy oczekują zdjęć w CV. Ale jak można wyrabiać sobie opinie na temat kompetencji przyszłego księgowego firmy lub inżyniera na podstawie wyrazu twarzy w tym jednym, niepowtarzalnym i najczęściej odległym w czasie momencie, gdy nieznany fotograf lub bezduszna maszyna odsłoniła na chwilę migawkę? Wkraczamy w dość ezoteryczne rejony, gdzie nie od rzeczy byłoby pewnie prosić też o odcisk dłoni i szczegółowe dane zodiakalne. „Chcę mieć zdjęcie, żeby po rozmowie lepiej skojarzyć wrażenia dotyczące kandydata…” - to akurat dość logiczne, ale czy nie wystarczy, jeśli kandydat przyniesie zdjęcie na rozmowę lub dośle je po niej?
A w czym zdjęcie w CV może przeszkodzić kandydatowi? Bo przecież jeśli jest ładne, to może nawet pomóc! To prawda, o ile znamy gusta i skojarzenia potencjalnych czytelników. Co podoba się jednym, nie musi innym. A przecież najczęściej nawet nie wiemy, kto będzie oglądał nasze zdjęcie, z kim lub czym będziemy tej osobie się kojarzyć i czy będą to skojarzenia pozytywne czy negatywne. Ryzyko jest więc spore, znacznie większe niż gdy zdjęcia po prostu nie ma.
Tajemnica negatywnego na ogół efektu zdjęcia na ocenę kandydata tkwi w fakcie, że w standardowej rekrutacji analiza życiorysu nie zajmuje na ogół więcej niż 30 sekund. Nie przeczytacie Państwo tego w oficjalnych podręcznikach dla doradców i menedżerów personalnych, ale potwierdzają to badania, a także wielu praktyków. Na marginesie, nie jest to efekt niedbalstwa, tylko faktu, że doświadczony rekruter, który wie czego chce, szuka w CV 2-3 rzeczy, które powinny być, aby zaprosić kandydata na rozmowę oraz 2-3 innych, których obecność może kandydata zdyskwalifikować. A zdjęcie…? Zdjęcie jest najbardziej kolorowym, w pewnym sensie najbardziej kuszącym oczy elementem CV – po prostu odwraca uwagę od meritum, z którym, jak ustaliliśmy wcześniej, nie ma wiele wspólnego.
Zdjęcie jest też wdzięcznym obiektem żartów i komentarzy, które, choć trudno w to uwierzyć, stają się czasem powodem uprzedzenia do kandydata, a nawet odrzucenia CV. To ostatnie jest oczywiście rzadkie w sytuacji, gdy CV jest jednym z nielicznych pasujących do stanowiska – zdjęcie jest wówczas „wybaczalne” i mimo nienajlepszych skojarzeń, które budzi, kandydat dostaje zaproszenie na rozmowę. Co innego, jeśli sytuacja jest graniczna – jest sporo kandydatów spełniających kwalifikacje, trzeba wybrać – tu zdjęcie może przeszkodzić.
Angloamerykańska, a ostatnio także europejska poprawność polityczna staje się obecnie niespodziewanym sojusznikiem praktyki nie zamieszczania zdjęcia w CV. Jest to oczywiście spowodowane, niegłupią skądinąd, troską, aby zdjęcia nie przyczyniały się do dyskryminacji na tle koloru skóry. W naszych realiach to nie jest jeszcze wielki problem, ale dobrze, że ten sojusznik pojawia się zawczasu. Gdy przejrzymy ogłoszenia w dowolnym portalu zobaczymy, że coraz częściej szanujące się firmy nie wspominają o konieczności zamieszczania zdjęcia w dokumentach aplikacyjnych.
Zatem nie martwmy się jak wyszliśmy na zdjęciu – skoncentrujmy się na dobrym skomponowaniu treści CV, a także na jak najlepszym przygotowaniu do nadchodzącej rozmowy kwalifikacyjnej.
Tekst na podstawie konsultacji z Pawłem Gniazdowskim, ekspertem zarządzania karierą, Szefem DBM Polska.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.