W dzieciństwie, przynajmniej moim, zdarzało się niejednokrotnie słyszeć, że zabijać pająków nie wolno, ponieważ wtedy zaczyna padać deszcz. Powód zupełnie nieracjonalny, zresztą niektórych myśl o wpływie na pogodę raczej zachęcała do spróbowania.
Ja miałam odwrotnie, pająki mnie przerażały, zresztą do dziś tak jest. Zwłaszcza podczas letnich spacerów po lesie, gdy między drzewami wiszą ogromne pajęczyny, a na ich środku tłusty krzyżak, który zawsze – dziwnym trafem – ląduje wprost na twarzy i wywołuje u mnie spazmatyczne ruchy, byle tylko uchronić mnie przed wejściem we włosy. Do pająków nikt i nigdy mnie nie przekona, nie mam co do tego złudzeń. Starałam się mierzyć z tym lękiem, miałam nawet pająka na otwartej dłoni, ale poza dreszczami niewiele poczułam.
Jednak przekonałam się, że mogą żyć obok mnie i nie musimy wchodzić sobie w drogę. A właściwie przekonał mnie do tego entomolog Matt Bertone z North Carolina State University i jego test na znalezienie mieszkania wolnego od pająków. Bo, nie oszukujmy się, wszyscy lubimy mieć wokół siebie czysto, a sama myśl o pająku gdzieś w rogu pod sufitem nie daje spokoju.
Mi już daje, ponieważ wiem, że to nie ja jestem celem pająków. Nie mają żadnego interesu w tym, by wchodzić mi do ust w nocy, więc nie zamierzam dłużej bać się kolejnych sensacyjnych statystyk mówiących, ile to pająków zjadamy nieświadomie podczas snu.
Wracając do Bertone, jego zespół postanowił, że będzie szukał domu, w którym pająków nie ma, ale poddali się po przeszukaniu 50 losowo wybranych mieszkań i rezydencji. Co więcej, w każdym z tych miejsc znajdowali po parę lub kilka gatunków pająków naraz, nawet po kilkadziesiąt sztuk. Nawet, gdy mieszkańcy wyjątkowo starali się wytępić pająki, na ich miejscu szybko pojawiały się kolejne. I choć mówimy o gorącej Karolinie Północnej, to znajdowali głównie pająki tych samych głównych odmian, które widzimy w Polsce.
Zaczęłam więc szukać informacji, co to za pająki i wiedza wyleczyła mnie z lęku, przynajmniej do pewnego stopnia. Bo choć dotykać ręką ich nie zamierzam, to przestałam postrzegać je jako zagrożenie. Co prawda z jednej strony czytałam, że prawie wszystkie pająki są jadowite (w Polsce ponad 800 gatunków!), ale z drugiej – że prawie żaden nie jest w stanie swoim jadem zrobić krzywdy człowiekowi. Nie chodzi o to, że jad za słaby czy za mało. Dla nich przebicie naskórka to często problem. A ponieważ nie jesteśmy w ich wielu oczach ofiarą ani zagrożeniem, to można je nawet brać na palec i przenosić bez ryzyka ukąszeń. Nie zamierzam, ale podobno można.
Nawet okryte złą sławą czarne wdowy to mit, prawie nigdy nie zdarza się, by ukąsiły człowieka. Jeśli już do tego dojdzie, to ból podobno jest okropny, ale trzeba mieć pecha podobnego do jednoczesnego trafienia przez piorun i potrącenia przez samochód, żeby tego nie przetrwać. Staram się mówić obrazowo, to nie dane statystyczne. Po prostu jad czarnej wdowy jest śmiertelny tylko w bardzo rzadkich przypadkach i w konkretnych okolicznościach. Natomiast w Polsce pająków, które nam zagrażają, nie ma. Oczywiście poza osobami uczulonymi.
Są za to pająki, które nam pomagają. Zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim, gdy liczebność insektów jest największa, pająk przychodzi człowiekowi z pomocą. Po pierwsze dlatego, że zjada latające po domu owady. Po drugie dlatego, że sprząta te, które zdechną i leżą po kątach. Pająki żyją długo, nawet latami, a wiele owadów ma cykl życia sprowadzający się do kilku dni. Jest więc co jeść.
Pająk w domu wykonuje całkiem przydatną robotę i nie zamierza wchodzić człowiekowi w drogę. Nie jest też podobno tak, że jeśli pozwolimy żyć jednemu pająkowi, to zacznie ich szybko przybywać. To terytorialne zwierzęta i żyjący w kącie pokoju pająk nie musi być chętny dzielić się miejscem z innym. Ba, są takie, które polują na inne pająki. A jeśli zaczną nam przeszkadzać, choćby przez rozkładane i zbierające kurz sieci, wystarczy usunąć sieć, a pająka wynieść za okno. Oczywiście w szklance, nie dotykając go, bo to bariera dla wielu z nas wciąż nie do pokonania.
CytujSkomentuj
Nie kocham ale tez nie zabijam. A wręcz mieszka u mnie Ryszard w kuchni i latem ma naprawdę u siebie gęsto od owocowek.
CytujSkomentuj
Nigdy nie zabijam pająków! Jeśli jest małych rozmiarów, radzę sobie sama, biorę szklankę i ratuję osobnika wyrzucjaąc go za balkon. Jeśli akurat trafi się sztuka olbrzymia, wzywam na ratunek męża
CytujSkomentuj
Moja koleżanka ma arachnofobię a mieszka w domku pod lasem z tego co wiem, to już jest lepiej ale mówiła, że pająki były wszedzie. Jednak domek, piękny ogród i bliskość lasu wygrały i chyba się z nimi pogodziła po prostu