OLŚNIEWAJĄCY UŚMIECH, POGODA DUCHA, CIĄGŁY ROZWÓJ I DETERMINACJA TO JEJ WIZYTÓWKA ZAWODOWA I OSOBISTA. ZADOWOLONY PACJENT, KTÓRY JEJ ZAWDZIĘCZA ZDROWIE TO JEJ SUKCES. WIERZY, ŻE TYLKO DZIĘKI ROZWOJOWI I NOWYM ZADANIOM, JEST W STANIE SIĘ SPEŁNIAĆ. UWIELBIA POMAGAĆ INNYM.
KATARZYNA MORENO – WŁAŚCICIELKA KLINIKI MORENO, OD PONAD 13 LAT W ZAWODZIE. ABSOLWENT AKADEMII MEDYCZNEJ W POZNANIU 2006, CZŁONEK POLSKIEGO TOWARZYSTWA ORTODONTYCZNEGO (PTO OD 2009 ROKU) CZY MASTER IN AESTHETIC MEDICINE (MSC 2012- 2015) – TO TYLKO KILKA Z JEJ OSIĄGNIĘĆ ZAWODOWYCH. JEJ WARSZAWSKA KLINIKA STOMATOLOGICZNA TO CAŁY ZESPÓŁ ZAUFANYCH I SPRAWDZONYCH FACHOWCÓW, KTÓRZY TAK JAK PANI KATARZYNA, SĄ GOTOWI NA POMOC LUDZIOM W PIĘKNYM I ZDROWYM STYLU ŻYCIA.
Proszę opowiedzieć naszym Czytelnikom, jak to się wszystko zaczęło.
Katarzyna Moreno, właścicielka Kliniki MORENO: Ja ogólnie swoją działalność chciałam rozpocząć już dawno temu. Wyzwaniem było znalezienie odpowiedniego lokalu, bo albo lokal był za mały, albo był bardzo drogi. Często jest tak, że nie widzimy tego, co mamy koło siebie i niemal pod nosem. Ja długo jeździłam koło mojego lokalu, jakby go nie widząc. Była to totalnie zrujnowana apteka, która stała i niszczała od dawna, bo nikt tego lokalu nie chciał. Gdy tam weszłam, od razu wiedziałam, że to będzie moje miejsce i już oczami wyobraźni, widziałam efekt końcowy. Tak samo, jak się kupuje mieszkanie czy dom. Gdy się nie poczuje tego „czegoś” to nici z zakupu. Ja to poczułam (śmiech).
Szczerze powiem, że finansowo nie byłam jakoś bardzo przygotowana na działalność. Miałam dosłownie 20.000 PLN, nie miałam wielkiego dorobku, nie miałam żadnego spadku po zmarłym krewnym ani asa w rękawie, więc to były jedyne pieniądze, jakie miałam na ten cel. Ta kwota poszła wyłącznie na prace architektów – od wody, od elektryki, etc. Okazało się, że wchodzę w wielki biznes, sama, bez żadnych współudziałowców, dokładnie tak jak tego chciałam. Stwierdziłam, że albo wszystko albo nic! W owym czasie byłam już od roku samotną mamą, syn miał wtedy cztery lata, a ja brałam się za coś ogromnego.
I radziła Pani sobie dzielnie.
Nie wiem, skąd wtedy znalazłam tyle siły w sobie, by nie wejść pod stół, nie popłakać się i nie zapytać samej siebie „na co mi to wszystko”. Mogłam przecież iść do jakiejkolwiek pracy, a dodatkowo żyć z alimentów na mnie i dziecko. To była jednak taka wewnętrzna siła i chęć rozwinięcia skrzydeł. Chciałam zrealizować moje marzenie. Biznesplanu też nie miałam bardzo szczegółowego , szłam wtedy totalnie na żywioł. Potrzebowałam około 100.000 PLN (przynajmniej wtedy tak mi się mylnie wydawało) by zrobić klinikę według swoich potrzeb. Poszłam do banku po kredyt, a ponieważ byłam lekarzem, udzielono mi go, chociaż na kosmiczny wprost procent. Jednak nie miałam wyboru, bo musiałam zacząć budowę i miałam na to „całe” dwa miesiące. Zrobiłam to, w ekspresowym tempie przy pomocy rodziców za co jestem im bardzo wdzięczna i w dwa miesiące stworzyłam całą klinikę. Wyjechało stamtąd pięć kontenerów gruzu.
Ale że już miałam deadline i to na Prima Aprillis (śmiech) i pierwszy pacjent już był zapisany, więc po prostu musiałam to zrobić (śmiech). Nie zadłużyłam się, wszystko później zrobiłam metodą małych kroków. Sprzęt brałam w tym czasie na leasing, ale leasingodawca też nie był taki bardzo chętny, by mnie wspomagać w początkach moich działań (śmiech). Były więc wyzwania na mojej drodze, z którymi musiałam sobie poradzić. Ale co tam, zaczęłam! Na początku miałam tylko dwa fotele, bazę zaufanych pacjentów i moją ogromną wiarę w to, że mi się powiedzie. Mój synek miał wtedy cztery lata, a ja rozpoczęłam samodzielnie działalność w swojej klinice.
W życiu nie ma nic za darmo. Sukces kosztował mnie czas jaki mnie nie było w domu, przy rosnącym dziecku, gdy pracowałam od poniedziałku do piątku po 12 godzin. Byłam pierwszą i ostatnią osobą w klinice, otwierałam ją i zamykałam. Byłam od wszystkiego. Nie było mnie wtedy stać na panią sprzątającą, więc sprzątałam sama. Klinika to takie moje drugie dziecko. Zależało mi i nadal zależy, by pacjent był zadowolony i uśmiechnięty, by wszystko mu pasowało, żeby leczenie dobrze przebiegło etc. Ja tym żyję po prostu. To nie jest tak, jak kiedyś w przeszłości , że o godzinie 16.00 kończyłam pracę, pracując dla kogoś. Kiedy urodziłam synka, to moim marzeniem, jak chyba większości ludzi, było to, bym mogła pracować 3 dni a resztę tygodnia mieć dla dziecka.Tak mi się życie ułożyło, że gdy Gabryś miał pół roku, wróciłam do pracy. Pracowałam od poniedziałku do środy i byłam przeszczęśliwa. W pewnym momencie mojego życia , ambicje wzięły górę i zaczęło mi to przeszkadzać. Rozpoczęłam szukanie własnego lokalu pod klinikę. Ludzie marzą o tym, by pieniądze same spadały im z nieba, jednak na to wszystko trzeba zapracować i z perspektywy lat ,wiem ,że ciężko zapracowałam i wciąż pracuje. Dla mnie klinika to źródło mocy i radości.
CO PANI CENI W SWOJEJ PRACY?
Przede wszystkim cenię sobie kontakt z drugim człowiekiem, czyli z pacjentami. Lubię ludzi i lubię ich słuchać. Cieszę się, że mam taki zawód, dzięki któremu wiem, jak mogę innym pomóc. Przychodzą do mnie różne osoby z wieloma problemami, nie tylko natury stomatologicznej. Czuję się potrzebna na drodze wielu zmian. Uwielbiam efekty końcowe, cieszą mnie jak dziecko i przeżywam je nie mniej niż pacjenci, gdyż dodają mi skrzydeł. Każdy zadowolony pacjent to mój sukces. Długoterminowe cele, które codziennie mam przed oczami napędzają mnie każdego dnia. Bardzo inspirują mnie ludzie, którzy się rozwijają i do czegoś dążą. A także historie ludzi, którzy, podobnie jak ja, zaczynali z marzeniami od zera. Inspirują mnie mądre książki, które zachłannie czytam, często kilka na raz, nie mogąc się zdecydować na jedną (śmiech).
GDYBY MIAŁA PANI WYMIENIĆ NAJWIĘKSZĄ MOTYWACJĘ DO OSIĄGNIĘCIA SUKCESU, TO CO BY TO BYŁO?
Kiedyś powiedziałam, że nie ma porażek – są tylko lekcje. Dla mnie największą motywacją były lekcje osobiste. Zawsze byłam w blokach startowych, by w odpowiednim momencie zawodowo zacząć, jednak, mimo wszystko, nie spodziewałam się, że jestem w stanie odnaleźć w sobie tyle siły jako kobieta i mama, by poradzić sobie w najtrudniejszym dla mnie momencie. Dziś jestem wdzięczna za to doświadczenie.
CZYM WYRÓŻNIA SIĘ KLINIKA MORENO NA TLE INNYCH KLINIK DENTYSTYCZNYCH?
Klinika Moreno wyposażona jest w najnowocześniejszy sprzęt dostępny na rynku. Będziemy dbali o to, aby technologia była naszym stałym wyróżnikiem. Zależało mi także na stworzeniu miejsca eleganckiego, o wyjątkowej etykiecie, w którym pacjenci doceniają przyjazną atmosferę. Podstawą w naszej klinice są stomatologia estetyczna i ortodoncja. Posiadamy jednak holistyczne podejście – zdrowie i piękno to dla nas elementy idące w parze. Uśmiech wyraża dobre samopoczucie, pewność siebie, dlatego dbamy, aby wydobywać piękno każdego uśmiechu. Nasza oferta stomatologiczna uzupełniona jest o wachlarz usług z zakresu medycyny estetycznej.
Pacjent może przejść całkowitą metamorfozę pod kątem stomatologii i medycyny estetycznej. Osobiście również skończyłam dodatkową specjalizację z medycyny estetycznej, by móc w jak największym stopniu zadbać o urodę uśmiechu moich pacjentów. Bardzo ważny jest także zespół – współpracujemy z doskonałymi lekarzami z wieloletnim doświadczeniem. Wyróżniają nas również standardy obsługi Pacjenta, które obowiązują cały personel kliniki. Chcemy, żeby wszyscy czuli się u nas wyjątkowo komfortowo, stawiamy na dyskrecję, rozumiemy, że nasi Klienci nie chcą dzielić się swoimi problemami medycznymi poza gabinetem. Dbamy o każdy detal.
Klinika wyposażona jest w 5 gabinetów, w których dostępne jest pełne spektrum zabiegów z zakresu stomatologii estetycznej, ortodoncji, implantologii (posiadamy m. in. Spektometr o elektronicznym doborze koloru zębów), chirurgii stomatologicznej, wybielania zębów (używamy najnowocześniejszej lampy do wybielania zębów Beyond Plus) czy medycyny estetycznej. A także laseroterapii stomatologicznej i medycyny estetycznej, protetyki, periodontologii, higieny jamy ustnej i sumienności w wykonaniu zabiegów. W Klinice dostępny jest także pokój zabaw dla najmłodszych.
JAKIE ZABIEGI STOMATOLOGII ESTETYCZNEJ SĄ OBECNIE NAJPOPULARNIEJSZE?
Niezmiennie popularne jest wybielanie zębów. W Klinice Moreno posiadamy najnowocześniejszą lampę Beyond Plus. Jest to bezprecedensowa innowacja w wybielaniu zębów, najsilniejsze światło halogenowe dostępne na rynku, gwarantujące najlepszy efekt w porównaniu z systemami plazmowymi i diodowymi. Badania kliniczne potwierdzają jej skuteczność i bezpieczeństwo. Pacjenci chętnie decydują się także na licówki, które zapewniają naturalny, oszałamiający efekt, niczym z hollywoodzkich produkcji. W tym zakresie technicy/ceramiści pracują z lekarzem i pacjentem w doborze idealnego koloru i wypracowania pożądanego efektu. Ciekawym rozwiązaniem jest też tzw. Anti-aging. Powodem pojawiania się zmarszczek wokół ust mogą być ścierające się z wiekiem zęby lub ubytki. Zatrzymanie tego procesu, a nawet odwrócenie jego o dekadę lub dwie, może zapewnić przedłużanie startych zębów, wstawianie nowych koron czy leczenie implantologiczne.
Technologiczny postęp nie omija także stomatologii. Obecnie najlepsze zdjęcia rentgenowskie są już tylko cyfrowe i to w najwyższej rozdzielczości. W Klinice Moreno najbardziej wymagającym pacjentom, celem diagnostyki na najlepszym poziomie, dedykowana jest tomografia komputerowa 3D potocznie zwana CBCT, dzięki której otrzymane zdjęcia cyfrowe są trójwymiarowe i niezwykle dokładne. Ta nowoczesna, w pełni zautomatyzowana tomografia, potrzebna jest np. do komputerowego planowania leczenia stomatologicznego, ortodoncji czy implantów. Dobry sprzęt wyposażony jest w specjalny program z bazą modeli implantów do szczegółowego planowania zabiegów tak, by były bezpieczne. Jeśli nowoczesność to tylko 3D.
Co pcha Panią w stronę realizacji kolejnych planów, podążania w stronę następnych sukcesów?
Myślę, że wiele czynników, zarówno zawodowych, jak i osobistych. Motywują mnie zarówno moje sukcesy, jak i innych, w równym stopniu, jak trudne doświadczenia czy życiowe lekcje, tak moje, jak i innych. Zasada jest prosta – „Jeśli nie wiesz, dokąd płyniesz, to na pewno tam nie dotrzesz”, a to, jaką drogę obierzesz i czy coś Cię zmotywuje czy odwrotnie, zależy już tylko od Twojej wewnętrznej siły czy umiejętności radzenia sobie ze stresem. Ważne są te najbliższe Tobie osoby, bratnie dusze, do których możesz zadzwonić zawsze, szczerze porozmawiać i mieć w nich oparcie. Każdy tego potrzebuje w życiu.
A przepis na przetrwanie chwil, kiedy coś nie idzie po naszej myśli, pojawiają się przeszkody?
Planowanie! Motywują mnie plany. Niezależnie od wszystkiego, zawsze planuję. Tak, jak idąc do sklepu, robi się listę zakupów spożywczych i planuje obiad, ja planuję każdy dzień i tydzień. Nauczyłam się tego już na studiach, kiedy każda godzina była bardzo cenna. Mając 12 h nauki w domu, miałam właściwie rozplanowany dzień co do godziny Oczywiście, jak to bywa, zdarzają się sprawy niespodziewane i każdy plan dopuszcza przesunięcia w czasie.
JAKĄ CZĘŚĆ ZE SWOICH OBOWIĄZKÓW LUBI PANI NAJBARDZIEJ?
Zaczynając kiedyś swoją pracę jako lekarz, udowadniałam sobie, że potrafię robić wszystko i robię to dobrze. Tak też było, a efektem tego były migreny po godzinach pracy.
Mam zrośnięte 2 kręgi szyjne w taki sposób, że nie powinnam wykonywać niektórych prac, a mimo to leczyłam zęby kanałowo, a dzień bez ich wyrywania to był dla mnie dzień „stracony”. Na szczęście wyrosłam już z tego etapu i nic nie muszę sobie ani innym udowadniać. Robię tylko to, co mnie cieszy i daje dużo radości.
Skupiam się na ortodoncji i medycynie estetycznej. Twarz i zęby muszą stanowić piękną całość. Ważne, by oprócz wykonania leczenia zgodnie ze sztuką, efekt końcowy podobał się pacjentowi na tyle, by pokochał swoje odbicie w lustrze jeszcze bardziej – zależy mi na tym. Każde skończone leczenie to moja wizytówka. Często za tą kilkuletnią metamorfozą cieszy widok innych zmian, jakie przychodzi nam wspólnie obserwować.
Ludzie się zakochują, emigrują, wracają, ślubują, rodzą dzieci w aparatach, a potem przychodzą z tymi maluchami na fotel dentystyczny… A my, obserwując ich życie, robimy swoje i zmieniamy ich zęby i uśmiech na lepsze…
Jakie wspaniałe elementy wchodzą w skład Pani firmy?
Przede wszystkim kobiety, które pracują w KLINICE MORENO! W pracy i życiu osobistym cenię sobie lojalność i prawdomówność, choćby nie wiem co i dlatego w firmie jest ze mną wiele lojalnych i długoletnich powiedzieć współpracowników, których obecność i przyjaźń sobie nad wyraz cenię.
Moja wadą, jako szefa jest to, że po pewnym czasie zżywam się z ludźmi i bardzo przeżywam, kiedy – jak to w życiu – zmieniają plany,wyprowadzają się i rozstajemy się.
A co wspaniałego jest w Katarzynie Moreno-Szypowskiej?
We współczesnym świecie wszelakich zależności, cenię sobie niezależność i możliwość samodzielnego decydowania o sobie: Robię co, jak, gdzie i kiedy chcę. Wolność wyboru jest wspaniała, dobrze smakuje, tym bardziej, kiedy budowałam firmę od zera. Oczywiście, wspólne decydowanie w związku dwojga ludzi smakuje jeszcze bardziej, ale to już inna historia. Nie lubię robić czegokolwiek, bo tak trzeba czy wypada. My, kobiety, od dzieciństwa jesteśmy uczone, jak żyć w schemacie, z którego nie powinnyśmy się wychylać, a dopiero teraz to się zmienia. Uważam, że to, co wspaniałe i często niedoceniane w nas kobietach to intuicja, którą ja posługuję się na co dzień. Jest to nasz wewnętrzny kompas przeczuć, które, połączone ze zdrowym rozsądkiem, pozwalają mi podejmować decyzje w życiu. Intuicję ciągle zgłębiam na drodze własnego rozwoju, bo osobisty i zawodowy rozwój to niekończąca się opowieść każdego z nas.
Jak z sukcesami godzić życie zawodowe z rodzinnym, prywatnym?
Teraz jest już mi łatwiej, bo piątki mam zawsze wolne. Kiedyś jeszcze pracowałam przez dwie soboty, teraz jest to tylko jedna sobota w miesiącu. Przez pierwsze dwa lata istnienia kliniki, nie miałam zupełnie życia prywatnego. To było takie oddanie się pracy, że na nic innego nie było czasu. Inna sprawa, że byłam dopiero po rozwodzie, a rok później otworzyłam klinikę. Nie chciałam wchodzić w żadne relacje, bo chciałam w inny sposób stanąć na nogi. I to jest najważniejsze dla mnie do tej pory – balans w pracy, sprawach prywatnych i w rodzinie. Tak, by na wszystko, co ważne, mieć czas. Jestem teraz otwarta na nową miłość.
Co wyjątkowego dostrzega Pani w prozaicznej codzienności?
Generalnie inspiruje mnie wyznaczanie sobie celów. I są to różne cele i o różnej wielkości – małe i duże. Też takich, które są w naszym zasięgu teraz, jak i później, w bardziej odległym czasie. Jak już wspomniałam, uwielbiam planować (śmiech). Robię to średnio raz w miesiącu. Inni zazwyczaj robią takie plany w dniu 1-ego stycznia, na Nowy Rok, gdy chcą rzucić palenie czy chcą jechać do Japonii lub schudnąć (śmiech). I potem to wszystko się jakoś rozpływa i upada jako pomysł w kolejnym miesiącu. A my każdego dnia, w każdym miesiącu, możemy sobie wyznaczyć taki czas, żeby zmienić swoje życie na lepsze. I to właśnie te małe, codzienne i prozaiczne plany mnie zawsze motywują i przybliżają do celów, też tych bardzo dużych. Trzeba sobie wyznaczać deadline’y i pilnować tych terminów. To nie jest niestety tak, że sobie zapiszemy na ścianie na kartce pięć punktów i one sobie tak wiszą i realizują się same (śmiech).
To teraz zadam pytanie, chyba bardzo ważne dla każdego, kto prowadzi własny biznes i stara się odnieść sukces – a co w przypadku, kiedy te plany się nie udają?
Jeśli pojawiają się jakieś przeszkody, to są tak zwane kamienie na drodze do celu. Jeśli pojawiają się cały czas, to może to też być znak, że prawdopodobnie jednak nie jest to ta właściwa droga. Wierzę w znaki i przeznaczenie. Wiem, że jestem silną osobą i potrafię te kamienie przestawiać czy omijać. Jeśli jest ich zbyt dużo, to daję sobie spokój, bo dla mnie stanowi to znak, że upieram się na coś, co jednak dla mnie nie ma racji bytu. Te pojawiające się znaki i podpowiedzi to wyraźny sygnał dla mnie, że nie tędy droga. Myślę, że trzeba słuchać siebie i na siłę się przy niczym nie upierać.
Czyli to nie jest też tak, że możemy wszystko i w każdej dziedzinie, jeśli tylko tego zapragniemy?
Jestem dentystą i wiadomo, że gdybym kiedyś stwierdziła, że w tym tygodniu rzucam wszystko i wyjeżdżam do Kalifornii na zawsze, być aktorką, to jeśli nawet miałabym ku temu chociaż jakieś predyspozycje, to pewnie, mogłabym się przebranżowić (śmiech). Ale już raczej nie będę pilotem, nawet gdybym bardzo chciała (śmiech). To właśnie musi być coś, co jest bardziej realne. Myślę wręcz, że realizm, połączony z naszymi marzeniami, jest bardzo osiągalny w wielu aspektach naszego życia. Wiadomo, że nie można być dentystą i następnego dnia tym wspomnianym już pilotem, ale pewne sprawy na pewno można tu zmodyfikować (śmiech).
Wiele kobiet nie umie samych siebie pochwalić, dlatego chciałabym Panią poprosić, jako wzór kobiety odnoszącej sukcesy w biznesie, by powiedziała Pani, co uważa Pani w sobie za wspaniałe.
To prawda. Niestety kobiety, które nie potrafią siebie samych pochwalić, ale też nie umieją przyjąć komplementu. Może to też wynikać z tego, że kobiety się wstydzą , są niepewne i po prostu nie wierzą w komplementy. Może to także wynikać z tego, że ludzie nie lubią siebie i nie doceniają samych siebie. Kluczem jest samoakceptacja i polubienie siebie. Z mojego własnego przykładu powiem szczerze, obecnie siebie lubię, ale nie zawsze tak było (śmiech). Kiedyś ciągle porównywałam siebie do innych i nie wierzyłam w ani jeden komplement w moją stronę. Dziś jest inaczej. To są lata pracy nad sobą i rozwojem osobistym. Była to jednak ciężka praca, którą cały czas wykonuję.
Za wspaniałe w sobie uważam na pewno to, że jestem wytrwała i skuteczna. Jeśli sobie coś postanowię, to to osiągnę. Lubię swoją drugą naturę, tą delikatną stronę mojej osobowości, z jakiej zna mnie niewiele osób, jedynie te z którymi jestem blisko. Chowam pod skorupą moją wrażliwość, to, że jestem niesamowicie romantyczna i sentymentalna,. Te cechy nie przydają mi się w pracy, a wręcz by przeszkadzały. Myślę, że każda z nas, musi polubić siebie i swoje odbicie w lustrze. I tu nie jest ważne czy mamy za duży nos czy za mały biust. Myślę, że akceptacja siebie z wadami, takimi jaki jesteśmy, sprawia, że nie będziemy mieli mniej problemów we wzajemnych relacjach z innymi. Ludzie wtedy nie przerzuca swoich lęków, kompleksów na drugiego człowieka, z oczekiwaniem, że ktoś je spełni i wtedy się wszystko zmieni na plus. I to jest kluczowe.
Z czego jest Pani najbardziej dumna zawodowo?
Jestem dumna z tego, że w ciągu zaledwie trzech lat, odkąd pierwszy pacjent usiadł na mój fotel dentystyczny, Klinika MORENO zdobyła renomę. Na początku to była poczta pantoflowa (śmiech), teraz wiele osób przychodzi i mówi, że słyszały o naszych metamorfozach i o tym, że jesteśmy bardzo dobrzy. Zaczynałam dosłownie od zera i pamiętam jak dziś, jak wiele pracy mnie to wszystko kosztowało i by dojść do obecnego etapu i najwyższego poziomu funkcjonowania mojej Kliniki, dlatego tak mnie to cieszy, a co najważniejsze to to, że nigdy w siebie nie zwątpiłam.
Poproszę o kilka słów wsparcia dla Czytelniczek, które obecnie borykają się z trudnymi sytuacjami w życiu zawodowym.
Mam takie zdjęcie, z 2014 roku, kiedy to moje życie osobiste legło w gruzach, siedziałam wtedy na Placu Zbawiciela w Warszawie, pijąc kawę o północy z moją siostrą i wyglądałam okropnie. To co mentalnie mnie zjadało , odbijało się w oczach. Ale uwielbiam tę fotografię. Jest dla mnie symbolem zmiany i tego, że ja „wtedy” i „obecnie”, to dwie różne osoby. Pokazuje mi ona moją drogę i metamorfozę zarówno życia zawodowego i osobistego, którą przeszłam, by być tu, gdzie obecnie jestem. To była droga, którą musiałam i CHCIAŁAM przejść.
Jaka jest moja rada? Wiadomo, że nigdy rzeki się od razu nie przeskoczy. To też nie będzie zasługa magicznej różdżki i czarodziejskiego pyłu, który sprawi, że nagle to minie i będę inną osobą. Trzeba być bardzo szczerym w stosunku do siebie, wziąć kartkę A4, podzielić ją na pół i wypisać sobie plusy i minusy sytuacji, gdzie się jest, a gdzie się chce być. My niestety za mało wizualizujemy a za dużo siedzimy w telefonach, podglądając czyjeś życia, jednocześnie nie robiąc nic ze swoim. Narzekając, często krytykując innych i nienawidzi siebie w tym swojego odbicia w lustrze. Kobieta która mówi o sobie, że jest gruba, brzydka, nic nie umie zrobić, powinna natychmiast przestać to robić, gdyż jej poczucie przerzuci się na sprawy zawodowe. Musi nauczyć się wierzyć w siebie, być może zmienić siebie i zacząć zauważać w sobie te małe, dobre rzeczy, myśleć pozytywne i afirmować życie. To jest programowanie swojej głowy na pozytywy, któ®e be wątpliwości przekładają się potem na efekty zawodowe. To jest praca, która się sama nie zrobi i wymaga czasu. Trzeba uważać na to, co się mówi i myśli. Dlatego afirmacje są tak silnym środkiem przekazu. Dlatego – Drogie Panie – kochajcie same siebie, bądźcie dla siebie dobre i co bardzo ważne – szanujcie się, jednocześnie wymagając też tego szacunku od innych.
Jaka jest Pani definicja kobiety zawodowo spełnionej?
Dla mnie jest to bezsprzecznie niezależność osobista, finansowa i ta w głowie. Wiadomo, że człowiek jest istotą społeczną i działa przy udziale innych ludzi i nigdy nie jesteśmy odosobnieni. Cenię sobie wolność, a jest nią możliwość samodzielnego zarządzania swoim czasem i wyznaczania sobie ram działania. Kobieta zawodowo spełniona jest też pewna samej siebie, zna swoją wartość, wie, co potrafi intelektualnie i jest skuteczna zawodowo, czyli ma wymierne efekty swojej pracy. Uważam, że każda kobieta zawodowo spełniona jest silna wewnętrznie, co jest efektem pracy nad sobą, często wieloletniej, w kontekście rozwoju osobistego. Takie osoby, nie bojkotują siebie, nie negują się osobiście, nie mówią deprymujących dla siebie słów, ani też nie tkwią w toksycznych relacjach osobistych, bo tak się nie da i jedno z drugim nie idzie w parze. Ktoś dzisiaj może na mnie powierzchownie spojrzeć i powiedzieć– „no tak, co ona może wiedzieć o trudnościach, jak wszystko się jej udaje”. Wtedy odpowiedziałabym mu, że to nie jest tak, to się samo nie zrobiło, tylko ja to wypracowałam i nie spoczęłam na laurach, tylko cały czas pracuję. Rozpoczęłam swoją zawodową podróż w bardzo trudnej sytuacji, prawie bez pieniędzy, rok po rozwodzie, z rozsypanym życie osobistym, z małym dzieckiem i rodzicami w innym mieście, bez rodziny, ale za to pełna wiary w siebie i w swoje możliwości lekarskie, bez dnia i nocy przerwy, pracowałam nad kliniką, zostawiając przeszłość z tyłu i nabierając siły wewnętrznej. Czy było ciężko? Oczywiście, dlatego dziś ten sukces tak dobrze smakuje! Każda z nas zasługuje na wszystko, co dobre i piękne w życiu. Każda z nas jest totalną indywidualnością i sama musi odnaleźć swoją siłę, dobre cechy i talenty, by poczuć się zawodowo i osobiście spełniona.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.