Jakby Pan opisał obecnego przedsiębiorcę?
Paweł Tomczyk: To na pewno osoba młoda, co też pokazują wspomniane wcześniej badania, mówiące, iż na własny biznes najczęściej decydują się osoby do 29 roku życia. Posiadają one większą skłonność do ryzyka, bowiem mają mniejsze zobowiązania – nie posiadają jeszcze rodziny lub jest to mały odsetek z nich, a co za tym idzie mają mniejsze zobowiązania oraz koszty utrzymania. Ponadto najczęściej przedsiębiorcami są mężczyźni, ale kobiety nie są wcale gorsze w tej dziedzinie. W zeszłym roku firmy prowadzone przez panie stanowiły aż 27 proc. wszystkich firm. Z innych cech to osoba: ambitna, odważna, przedsiębiorcza oraz posiadająca określoną ścieżkę rozwoju – swojego lub samego pomysłu.
Jakie branże najczęściej są wybierane przez młodych przedsiębiorców?
Młodzi są obyci z najnowszymi technologiami, nie bez powodu przyszło się ich nazywać pokoleniem Z, czyli „nieustannie podłączonych”. Stąd też najczęściej upatrują oni swej przyszłości w technologii mobilnej, IT oraz nowatorskich pomysłach. Każdy z nich chce być, jak Steve Job’s.
Dlatego też zdecydował się Pan wprowadzić na rynek polski smartwatch?
Na naszą decyzję złożyło się wiele przyczyn. Po pierwsze, dostrzegliśmy potencjał w rynku mobilnym, bowiem już ponad 60 proc. społeczeństwa korzysta ze smartfonów. Po drugie, chcemy stworzyć osobistego asystenta, towarzysza człowieka, który zadba o nasze zdrowie, rozrywkę, ale też i ułatwi codziennie życie biznesowe. A to, że jest to już któryś z kolei smartwatch nam nie przeszkadza. Nie tworzymy kopii, ale dajemy inne, nowe rozwiązania. Ponadto chcemy działać na rynku globalnym, a nie tylko polskim.
Ostatnio na rynku pojawił się raport z badania Corporate Values Index 2013, który pokazuje, iż polskie firmy pragną bardziej aktywnie działać na globalnym rynku. Czy jest to możliwe?
Oczywiście, że jest to możliwe. Polskie firmy pragną konkurować na zagranicznych rynkach wartościami, takimi jak: wysoka jakość, innowacyjność oraz zapewnienie wysokiej satysfakcji klienta. Ponadto, co jest wyraźnym sygnałem dla Polski, rodacy szukają państw, w których koszty prowadzenia własnej działalności są niższe niż w naszym kraju. Można tu wskazać państwa Azji czy też Ameryki Południowej. Jednak, jak już wspomniałem, najważniejsza jest innowacyjność oraz odwaga w realizacji wcześniej założonych celów.
Mówi się niejednokrotnie, że działalność na obcym rynku wiąże się z dużymi barierami. Jakie według Pana są te najistotniejsze?
Pierwszymi i najważniejszymi barierami wciąż pozostają: język angielski oraz brak pieniędzy. Wielu z nas wciąż nie potrafi się nim biegle posługiwać, a nawet ledwo „duka” podstawowe zwroty. Dodatkowo, biorąc pod uwagę działanie na skalę globalną, musimy uwzględnić zmieniającą się sytuację rynkową, która wymusza konieczność szybkiego reagowania na zmiany, posiadania dużej dozy elastyczności oraz ciągłego monitorowania działań konkurencji. Ponadto musimy pamiętać: co kraj, to inny obyczaj. Widać to w samy podejściu do biznesu. Przykładowo Amerykanie mający świetny pomysł na biznes pierwsze co robią, to szukają inwestora, chcącego zainwestować w ich pomysł oraz skłonnego do bycia mentorem w ich dalszych działaniach. Z kolei w naszym kraju Polak spotyka się z zawiłą biurokracją, myśli o posiadaniu aktywów trwałych, na które jeszcze nie zarobił, a także o pozyskaniu środków z unii, które w większości przypadków jest bardzo trudno dostać.
Wspomniał Pan o braku pieniędzy. Skąd więc taki młody biznesmen może je wziąć?
Paweł Tomczyk: Jeśli nigdy nie prowadziliśmy własnej działalności gospodarczej polecam sfinansować biznes z własnych oszczędności. Taki kapitał będzie na pewno jednym z najefektywniej wydanych. Warto też poszukać wsparcia u rodziny. Jeśli jesteśmy bardziej doświadczeni i posiadamy wkład własny polecam środki unijne. W Polsce dobrze prosperującym projektem jest Program Innowacyjnej Gospodarki, z którego już ponad 84 proc. środków trafiło w ręce przedsiębiorców. Oczywiście szanse uzyskania unijnych pieniędzy mają przede wszystkim przedsiębiorstwa innowacyjne, zajmujące się badaniami i rozwojem, nowoczesnymi technologiami, czy też technologiami informacyjnymi i komunikacyjnymi. Na dzień dzisiejszy z tego co wiem, program ten objął już 12 tys. pomysłów. Należy jednak pamiętać, że jak każdy unijny projekt, tak i ten podlega rygorystycznym regułom, tzw. papierologii, co niejedną osobę jest w stanie skutecznie odstraszyć.
Co więc innego można polecić osobom, które chcą znaleźć środki finansowe na realizację pomysłu czy też rozwój swojego biznesu?
Jeżeli nie udało nam się pozyskać unijnych funduszy lub też to, co otrzymaliśmy nam nie wystarcza, a posiadamy innowacyjny pomysł na własny biznes, który w przyszłości może przynieść wysoką stopę zwrotu, bez problemu możemy postarać się o wsparcie tzw. Anioła Biznesu. Jest nim najczęściej biznesmen chcący zainwestować swój kapitał w nowo rozwijający się biznes, najczęściej z zakresu nowoczesnych technologii. W Polsce szacuje się, iż ich liczba nie przekracza 3-4 tys., zaś inwestowane przez nich kwoty mieszczą się w przedziale od 500 tys. do 2 mln zł. Brak dokładnych danych wynika w głównej mierze z chęci pozostania anonimowym.
W ostatnim czasie dużo mówi się o nowoczesnych formach pozyskiwania wsparcia finansowego. Czy zetknął się Pan z pojęciem funduszy crowdfundingowych?
Tak, oczywiście. Pozwalają one sfinansować projekt środkami społeczności danej platformy internetowej, jak np. Kickstarter, Indiegogo.
Jaka jest idea takiej formy pozyskiwania funduszy?
Idea takiego finansowania polega głównie na pozyskaniu funduszy od zwykłych obywateli w zamian za np. gadżet związany z produktem, zaproszenie na event, czy też udziały w finansowanym projekcie. Forma „nagrody” zależy od wkładu włożonego w projekt. O popularności tej metody finansowania świadczą ostatnie badania firmy Massolution, z których wynika, że w 2013 r. na finansowanie crowdfundingowe zostanie przeznaczonych ok. 5,1 mld dolarów. Potentatem w tym zakresie pozostają państwa Ameryki Północnej oraz Europy, które w zeszłym roku odpowiadały za 96 proc. całej wartości przekazanych pieniędzy. Z ciekawostek, pierwszym projektem sfinansowanym w ten sposób była trasa koncertowa zespołu Marillion, który w 1997 r. zebrał na ten cel ok. 60 tys. dolarów.
Jakie korzyści może przynieść przedsiębiorcy taka platforma?
Po pierwsze, zapewnia ona szybki przypływ gotówki, bowiem przeciętna kampania promocyjna na tego typu platformie wynosi 2 miesiące. Po drugie, zyskujemy dużą popularność wśród przyszłych nabywców, w zakresie globalnym. Fenomen tej formy to również oddanie ludziom władzy kreacji, która przyczynia się do zyskania ich sympatii, nawiązania z nimi bliskich relacji oraz stworzenia miejsca selekcji pomysłów. Owa selekcja pozwala jeszcze przed wdrożeniem pomysłu w życie, uchronić wiele firm przed tzw. wyrzuceniem pieniędzy w błoto, w przypadku nie przyjęcia się produktu.
Czy taka forma wsparcia jest dla każdego?
Dane pokazują, iż najczęściej na tego typu platformy trafiają produkty z zakresu sztuki, design, nowoczesnych technologii czy filmu i muzyki. Ciekawostką jest to, iż pierwszą taką zbiórkę pieniędzy zapoczątkował zespół muzyczny Marillion, który szukał pieniędzy na pokrycie kosztów trasy koncertowej. W efekcie udało mu się zebrać ok. 60 tys. dolarów. Oczywiście pozostają jeszcze Aniołowie Biznesu, którzy chętnie biorą projekty pod swoją opiekę.
Jakie dałby Pan rady osobom chcącym wybrać platformę crowdfundingową, jako swoje pierwsze źródło pieniędzy?
Przed wyborem platformy crowdfundingowej warto zrobić rozeznanie, czy pomysł podobny do naszego nie zebrał już tam finansowania. Jeżeli tak się zdarzyło, warto przyjrzeć się ich kampanii marketingowej, efektom działań oraz na podstawie zebranych informacji opracować koncepcję własnych działań. Możemy wykorzystać już istniejące, sprawdzone metody, ale też możemy się pokusić o bycie bardziej kreatywnym, co niewątpliwie przełoży się później na większe zainteresowanie naszym projektem. Nie bójmy się też pytać. Piszmy, pytajmy i czerpmy wiedzę od tych, którzy już swój sukces osiągnęli w crowdfundingu, bowiem lepiej uczyć się na czyichś niż na własnych błędach. Posiadając ogólny zarys koncepcji działania przystąpmy do sformułowania strategii oraz wyboru narzędzi, które przyczynią się do zebrania pieniędzy. Postawmy sobie też cel kwotowy, np. w ciągu 2 miesięcy chcemy zebrać na nasz projekt 100 tys. dolarów.
Jakie platformy crowdfundingowe poleciłby Pan biznesmenom?
Paweł Tomczyk: Jeśli chcemy działać na rynku lokalnym może wystarczyć zbiórka pieniędzy na: PolakPotrafi.pl lub Bessfund. W przypadku działania na większą skalę lub finansowania produktów technologicznych warto skorzystać już z zagranicznych platform, jak: Kickstarter i Indiegogo. Należy jednak pamiętać, iż niektóre z nich posiadają restrykcyjne wymogi, które trzeba spełnić.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.