O tym, co wpływa na nasz sposób postrzegania świata i drugiego człowieka naukowcy dyskutują już od bardzo dawna. Oznacza to między innymi, że wnioski nie są jednoznaczne, a sam problem kontrowersyjny.
W latach 30 XX wieku Edward Sapir i Benjamin Lee Whorf stwierdzili, że język, którym posługujemy się od najmłodszych lat w jakiś sposób może wpływać na sposób myślenia. U jednych ten wpływ jest jednak większy, a u innych mniejszy. Wspomnieni badacze uważali też, że to jak spoglądamy na świat zależne jest od naszej kultury i tradycji, a co za tym idzie, języka, który w tej społeczności obowiązuje. Była to tak zwana hipoteza relatywizmu językowego. Zupełnie nie zbiegało się to z teorią Avrama Noami Chomsky’ego. On zauważył, że to w jaki sposób mówimy, nasz język zależy jest od struktury mózgu, a tym samym to także ona decyduje o tym, jak myślimy.
Błąd Lee Whorfa polegał jedynie na tym, że jego pogląd był zbyt skrajny. Uważał on, że to czego nie potrafi wyrazić nasza ojczysta mowa, dla nas nie istnieje. Z najnowszych badań wynika, że język nie jest barierą w poznaniu czegoś, czego on nie wyraża, a człowiek nie jest więźniem mowy ojczystej.
Przykładem jest język chiński. Aby wyrazić w nim jakąś czynność, np. spożywanie posiłku, nie trzeba precyzować czy się ono już odbyło, trwa właśnie lub dopiero będzie miało miejsce. Ale to nie oznacza, że Chińczycy nie rozumieją czym jest upływ czasu.
Polski kulturoznawca dr Jacek Wasilewski twierdzi natomiast, że język stanowi przechowalnię wiedzy, która została już utrwalona. Nie zmienia to jednak faktu, że język stanowi narzędzie, dzięki któremu z łatwością możemy pewne nasze poglądy wyrazić czy wzmocnić poprzez odpowiedni dobór słów.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.