Największym stymulatorem przebarwień jest słońce. Kiedy jesteśmy wyeksponowani na jego działanie, komórki wytwarzają więcej barwnika (melaniny) i skóra ciemnieje Tak pożądana przez wielu ludzi opalenizna jest w rzeczywistości wytworzonym w toku ewolucji mechanizmem chroniącym skórę przed wnikaniem bardzo szkodliwego promieniowania ultrafioletowego. Po jakimś czasie skóra odzyskuje naturalny kolor. Lub… nie odzyskuje – tworzą się przebarwienia.
– Przebarwienia powstają wtedy, gdy komórki „głupieją”. Można to porównać do mechanizmów odpowiedzialnych za tycie i efekt jo-jo po odchudzaniu. Jeśli będziemy jeść bardzo rzadko, ale duże porcje, to wcale nie schudniemy, bo nasz organizm bojąc się zagłodzenia będzie na wszelki wypadek magazynował każdą nadwyżkę. Podobnie z przebarwieniami, komórki skóry, którą narażaliśmy na silną słoneczną ekspozycję, mogą w obawie, że znowu to zrobimy, nie redukować barwnika do normalnego poziomu, mimo iż niebezpieczeństwo już minęło – wyjaśnia obrazowo dr Marek Wasiluk, lekarz medycyny estetycznej, specjalizujący się w laseroterapii i leczeniu przebarwień.
Oprócz słońca, wpływ na przebarwienia mają zaburzenia hormonalne, najczęściej w wydzielaniu hormonów tarczycy i hormonów żeńskich. Dużym czynnikiem ryzyka jest – o czym kobiety często zapominają – przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych. Zmiany hormonalne są przyczyną najtrudniejszych do leczenia przebarwień, zwanych melazmą. Przebarwienia powstają też wskutek urazów i stanów zapalnych. Tego typu zmiany na ogół schodzą same po kilku miesiącach, ale nie zawsze. Często przebarwienia są efektem zabiegów kosmetycznych, niejednokrotnie takich, które miały przebarwienia usunąć, a tymczasem tylko przysporzyły nowych.
Leczenie przebarwień jest trudne z wielu powodów. Po pierwsze, różne są przyczyny powstawania: zewnątrzpochodne (słońce) i wewnątrzpochodne (hormonalne). Po drugie, przebarwienia mogą umiejscowić się na różnej głębokości: w naskórku, skórze właściwej lub tu i tu. Po trzecie, połowie przebarwień hormonalnych towarzyszą zmiany naczyniowe. I wreszcie, po czwarte – trudno wyeliminować wszystkie czynniki mające wpływ na ich powstawanie.
– Czynników i możliwości kombinacji jest tak wiele, że kluczowa staje się diagnostyka. Błędy popełnione na tym etapie skutkują nieefektywnością zabiegów albo pogorszeniem stanu – wyjaśnia dr Marek Wasiluk i dodaje: – Żeby usuwać przebarwienia skutecznie, trzeba mieć otwartą głowę i różnorodny sprzęt, ja (osobiście) do leczenia używam sześciu różnych urządzeń, w tym czterech laserów.
Stosunkowo dobrze radzi sobie medycyna estetyczna z przebarwieniami, których przyczyną jest słońce, czyli z piegami i plamami soczewicowatymi. Pierwsze powstają w naskórku, a więc płytko i z reguły można się ich pozbyć w trakcie jednego lub dwóch zabiegów. Drugie, zwane też plamami starczymi, powstają na dłoniach lub twarzy, najczęściej po pięćdziesiątym roku życia, jako efekt wieloletniego oddziaływania promieniowania słonecznego. Na ogół dwa, trzy zabiegi wystarczają, aby je zlikwidować.
Problem pojawia się przy przebarwieniach pourazowych, a największy przy melazmie. Te przebarwienia są najtrudniejsze do usunięcia, bo mają podłoże hormonalne, a dodatkowo często współwystępują ze zmianami naczyniowymi. Trzeba oczywiście pamiętać, że także tutaj słońce odgrywa istotną rolę, bo jest czynnikiem katalizującym. Melazma przyjmuje postać dużych, ciemnych plam na twarzy i na czole, czasem o wyglądzie motyla lub kontynentów. Często pojawia się u kobiet w ciąży. Leczenie wymaga cierpliwości, trwa wiele miesięcy. Niestety, to właśnie w tych przypadkach bywa źle zdiagnozowane lub źle prowadzone i przyczynia się do frustracji wielu kobiet, które nawet makijażem nie są w stanie zatuszować zmian na twarzy.
Najczęściej popełniane błędy w leczeniu przebarwień (poza oczywiście złą diagnozą) to nietrafne dobranie narzędzi do problemu i złe dobranie parametrów urządzeń (za słabe lub za mocne). W leczeniu przebarwień stosuje się metody selektywne (zabiegi laserowe, ale też nie wszystkie lasery się nadają) i nieselektywne (IPL, pilingi, mikrodermabrazja, cosmelan). Te pierwsze niszczą przebarwienia nie uszkadzając tkanek sąsiednich, te drugie niszczą wszystko. – Wielu pacjentów pyta, co lepsze: laser czy pilingi chemiczne? Czasem dobrze jest łączyć te metody, ale z samego założenia pilingi chemiczne (np. TCA) nie są aż tak skuteczne i bezpieczne jak laser. Poza tym usuwają bardziej objawy, a nie przyczyny. Tymczasem laser nie tylko usuwa przebarwienie, ale też wpływa biostymulująco na melanocyty, przez regulację ich aktywności – wyjaśnia dr Marek Wasiluk.
Na liście urządzeń wysoko stojących jako metoda usuwania przebarwień w gabinetach są IPL i laser frakcyjny, który wg Marka Wasiluka, wykładającego laseroterapię na studiach dla lekarzy medycyny estetycznej w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, w ogóle się na niej nie powinien znaleźć. – Laser frakcyjny „dziurkuje” skórę, nie ma więc możliwości całkowitego usunięcia przebarwienia. Co gorsza nie jest selektywny, co oznacza, że podrażnia wszystkie struktury skóry i w efekcie może wywołać nowe przebarwienia. Z kolei IPL, który statystycznie jest najczęściej wykorzystywany w gabinetach, nadaje się najwyżej jako urządzenie wspomagające przy zabiegach laserami selektywnymi Q-switch, lub do usuwania płytkich przebarwień typu plamy soczewicowate. Ale nigdy nie powinien być urządzeniem pierwszego wyboru.
Urządzeniami, które najskuteczniej radzą sobie z przebarwieniami są lasery działające w zakresie światła zielonego. To ono jest najlepiej i najbardziej selektywnie pochłaniane przez komórki barwnikowe (które nagrzewają się i ulegają uszkodzeniu) przy jednoczesnym niewielkim wpływie na inne tkanki. Do takich laserów należy laser bromkowo-miedziowy, który ze względu na swoją technologię emituje też światło żółte, działające selektywnie na kolor czerwony, dzięki czemu laser ten jako jedyny radzi sobie z melazmą typu naczyniowego. Zła wiadomość dla kobiet z melazmą z tego typu powikłaniami jest taka, że laserów bromkowo-miedziowych jest w Polsce bardzo mało. Są dla gabinetów nieopłacalne. Koszt ich zakupu oraz eksploatacji jest bardzo wysoki, zajmują dużo miejsca w gabinecie i wymagają ogromnej wiedzy lekarza obsługującego urządzenie.
Drugim laserem skutecznym w likwidacji przebarwień jest laser Q-Switch. Idealnie jest go łączyć z bromkowo-miedziowym, gdyż każdy z nich ma inny mechanizm działania, głębokość penetracji skóry, i dzięki temu świetnie się uzupełniają. Laser bromkowo-miedziowy działa termicznie na komórki barwnikowe, a laser Q-switch mechanicznie, rozbijając je. Warto pamiętać, że Q-switch to nazwa typu lasera, w obrębie którego mieszczą się lasery za 5 tys. zł i za 300 tys. zł. Dzieli ich technologiczna przepaść. – Różnica w poziomie bezpieczeństwa i skuteczności pomiędzy tymi tańszymi i droższymi laserami jest taka, jakby porównywać efekt zderzenia z drzewem czołgu i malucha, chociaż oba to pojazdy mechaniczne – stwierdza dobitnie dr Marek Wasiluk.
Jak się ma odnaleźć w tak skomplikowanej materii przeciętna posiadaczka przebarwień? Oto kilka rad.
1. Selekcja – należy się trzymać z dala od metod nieskutecznych i ryzykownych, takich jak IPL, laser frakcyjny, mikrodermabrazja. Jeśli przebarwienia są rozległe i głębokie lepiej zapomnieć o pilingach.
2. Sprzęt – należy omijać gabinety, które leczą takimi metodami, jakie są w nich dostępne, a nie takimi, jakie są najbardziej skuteczne dla danej pacjentki. Najlepiej znaleźć gabinet, który ma laser bromkowo-miedziowy oraz bardzo dobrej jakości laser Q-switch i lekarza, który potrafi obie te metod łączyć.
3. Eliminacja – bez eliminacji czynników sprzyjających powstawaniu przebarwień leczenie nie będzie skuteczne. Jeśli przyczyną była antykoncepcja hormonalna, trzeba ją zastąpić inną. W każdym przypadku należy unikać ekspozycji na słońce i używać kremów z filtrami.
4. Cierpliwość – trzeba się nastawić na kilkutygodniowe leczenie, a w poważnych przypadkach nawet wielomiesięczne. Szczególnie usuwanie przebarwień typu melazma to proces długotrwały. Teoretycznie możliwe jest usunięcie przebarwienia jednym, dwoma zabiegami, ale jest to w zasadzie możliwe w przypadku piegów i plam soczewicowatych. Melazma po silnym zabiegu na pewno po miesiącu czy dwóch powróci. Tylko kontrolowane, stopniowe jej usuwanie prowadzi do eliminacji problemu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.