Pożegnanie zimy to też pożegnanie naszego smutku, braku werwy oraz ciepłych ubrań. Witamy za to słońce i nową energię, która nie pozwala nam ziewać czy się nudzić. Trzeba jednak tak zaplanować spotkania z promieniami słońca, aby nasze ciało zbytnio się nim nie zachłysnęło. Z jednej strony opalenizna dla wielu jest ciągle ważna, ale z drugiej pojawiają się obawy, że narazimy się na przykład na udar słoneczny. Do tego dochodzi także możliwość pojawienia się oparzeń skóry czy czerniaka.
Równowagę teoretycznie pomagają nam zachować kremy ochronne, w szczególności takie, które w ogóle blokują dostęp „niebezpiecznego promieniowania”, ale stosując je popadamy z jednej skrajności w skrajność. Jak to możliwe? Badania pokazują, że zbyt wysokie filtry blokują przenikanie promieni słonecznych do naszej skóry, a przecież naturalnym źródłem witaminy D dla człowieka jest jej synteza w skórze, która następuje pod wpływem promieniowania UVB.
Wniosek? Trzeba właśnie wiosną łapać jak najwięcej zdrowych promieni słonecznych, bo promienie słoneczne w rozsądnych dawkach są zdrowe i niezbędne – są głównym źródłem witaminy D, która akumulowana w okresie wiosenno – letnim jest konieczna dla zdrowego przetrwania jesiennej słoty i zimy.
Witamina D reguluje procesy metaboliczne, wzmacnia resorpcję tj. przyswajanie wapnia i fosforanów w jelitach, wzmacnia system odpornościowy, dzięki czemu nawet jeżeli grypa nas dopadnie to sprawnie i szybko sobie z nią poradzimy. Witamina D jest niezbędna do funkcjonowania układu kostnego – mocne i sprawne kości to właśnie jej zasługa.
W tym wypadku nasz organizm działa jak akumulator: ładujemy go wiosną i latem, by później sam podtrzymywał swoje działanie – nie bójmy się, że go przeładujemy. Czynna forma witaminy D jest przenoszona do różnych narządów, głównie do wątroby gdzie może być magazynowana nawet kilkadziesiąt tygodni.
Źródło: www.prasoweinfo.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.