Chlamydia trachomatis zagraża przede wszystkim osobom aktywnym seksualnie. Objawy zakażenia bakterią mogą przez pewien czas nie ujawniać się, dlatego też osoby zakażone chlamydią nieświadomie mogą zarażać swoich partnerów. W związku z tym spekuluje się, że liczba osób zakażonych jest co najmniej dwukrotnie większa niż podają oficjalne statystyki. Najnowsze dane opublikowane przez Reuters ukazują, że tylko 38% amerykańskich kobiet w wieku 15-25 lat co roku wykonuje badania na obecność bakterii chlamydia trachomatis. Tymczasem w samym 2010r. w USA odnotowano 1,3 milionów nowych przypadków zakażeń bakterią. W Polsce również mówi się o cichej epidemii chlamydialnej. Pytanie tylko dlaczego cichej?
Chlamydię w prosty sposób można wyleczyć antybiotykami. Dlatego też specjaliści z Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (Centers for Disease Control and Prevention), rekomendują osobom aktywnym seksualnie wykonanie badania na obecność chlamydii trachomatis co najmniej raz w roku. Tymczasem u osób, u których wykryto bakterię zaleca się wykonanie badania po trzech miesiącach od zakończonego leczenia.
Z pewnością problemem jest to, że zbyt mało osób stosuje się do tych zaleceń. Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy, że nieleczona infekcja może rozprzestrzeniać się do macicy i jajowodów powodując zapalenie narządów miednicy mniejszej i prowadząc do uszkodzeń tych narządów. W rezultacie powoduje bezpłodność, ciąże pozamaciczne czy ostre bóle odczuwane przez pacjentki. Badania w kierunku zakażenia bakteria chlamydia trachomatis dostępne są od kilku lat w naszym kraju. Najwyższą czułością odznaczają się badania genetyczne, które jednoznacznie potwierdzają lub wykluczają zakażenie. Do badania na chlamydię pobiera się wymaz z szyjki macicy bądź cewki moczowej. Test genetyczny mogą wykonać także mężczyźni. Wykonanie badania jest bezbolesne i proste w przeprowadzeniu.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.