Krytyk kulinarny Carlo Pertini widząc jak pod jego nosem wyrasta nowa restauracja McDonald’s postanowił się sprzeciwić nie tylko niedawno powstałemu miejscu, ale i całej ideologii fast food. W ramach protestu stworzył on organizację o nazwie Slow Food. Idea szybko stała się ruchem społecznym, który rozprzestrzenił się w dziesiątkach krajów na całym świecie.
Ta idea jest jednak przydatna także i teraz. W przyspieszającym świecie coraz trudniej jest odnaleźć harmonię pomiędzy pracą, karierą, obowiązkami, a rzeczami, które sprawiają nam prawdziwą przyjemność oraz definiują nas jako jednostki. Znacznie więcej czasu spędzamy w pracy, potem musimy odstać swoje w korkach, a przez to mamy mniej czasu na spanie, wypoczywanie czy spotkania z najbliższymi.
Spoglądając szerzej na nasze życie w końcu dociera do nas, że pieniądze nie są wszystkim, a uznanie szefa lub osób, z którymi przychodzi nam pracować nie jest najważniejsze. Nic nie zrekompensuje nam bowiem pustki, którą sami sobie zapewniamy przez takie zachowanie.
Ruch „slow food”, który za swój symbol obrał niepozornego ślimaka, stanowi sprzeciw przeciwko zabójczemu tempu, w jakim porusza się we współczesnym świecie człowiek. Pośpiech przeniknął każdą dziedzinę naszego życia – w tym sferę związaną z odżywianiem. Tymczasem naśladowcy tego nurtu wierzą, że czynności związane ze spożywaniem posiłków powinny odbywać się w spokoju, skupieniu, a przede wszystkim bez pośpiechu. Gotowanie i jedzenie – samemu czy w gronie rodziny i przyjaciół to przyjemność, którą warto sobie podarować.
Życie w zgodzie z założeniami „slow food” to rownież przygotowywanie posiłków złożonych z lokalnych i możliwie jak najmniej przetworzonych produktów. Ważne jest również korzystanie z tego co pozostawili nam dziadkowie czy pradziadkowie, a więc sekretne przepisy czy porady.
Mimo, że od otwarcia wspomnianej na początku restauracji minęło już sporo czasu to zapoczątkowany wtedy ruch „slow food” ma się całkiem dobrze, a jego wyznawców spotykamy już niemal wszędzie. Ta idea rozprzestrzenia się również w Polsce. Na kulinarnej mapie pojawia się coraz więcej miejsc przykładających dużą wagę do tego, aby panujący w lokalu nastrój, muzyka, a także serwowane posiłki tworzyły spójną całość, która pozwoli odwiedzającym gościom przenieść się na chwilę do „innego świata”.
Źródło: Exacto
CytujSkomentuj
No niestety, pełna racja. Rano czasem mi ciężko się zorganizować, by zjeść pożywne sniadanie więc albo robie je sobie już wieczorem, by rano je podgrzać i zjeść albo biorę do pudełeczka lanczowego i jem w drodze. Albo niestety – nie ma się czym chwalić – słodka bułka i owoc w drodze lub w pracy.