Od dostępności światła słonecznego zależy naprawdę wiele spraw. Promienie słoneczne oddziałują między innymi na stężenie ważnych hormonów. Jeden z nich – melatonina, powstaje w gruczole zwanym szyszynką i reguluje u ludzi rytmy okołodobowe, w tym cykle snu i czuwania. Melatonina, która jest syntezowana w nocy sprawia, że efektywny sen trwa znacznie dłużej. Gdy jesteśmy z kolei wyeksponowani na działanie promieni słonecznych rośnie u nas ilość serotoniny, a więc hormonu szczęścia.
Dlatego też długość dni może mieć swój znaczny udział w walce o równowagę pomiędzy melatoniną a serotoniną. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że im dłużej trwa ta wojna tym dłużej jesteśmy narażeni na zmianę nastrojów danej osoby.
Kiedy dni się wydłużają, ludzie czują się lepiej. Można to odczuć choćby przez znacznie mniejszą senność w tym okresie. Melatonina ma również wpływ na zachowania seksualne. Mniejsze stężenie melatoniny sprawia, że „odblokowane” zostają ośrodki, które odpowiadają za hormony płciowe. Stąd też ten wiosenny zryw, który możemy obserwować co roku. Ludzie w tym czasie zaczynają poszukiwać partnera, zakochują się, a do tego znacznie bardziej o siebie dbają. Mają też dobry nastrój.
Poprawa samopoczucia, związana z wydłużeniem dnia, może pośrednio służyć również systemowi odpornościowemu czy poprawie stanu kości. Dzięki promieniom słońca obecna w skórze prowitamina D przekształca się w witaminę, która umożliwia wchłanianie wapnia i fosforanów oraz ich wykorzystanie do budowy kości i zębów, prawidłowej pracy serca i przemiany materii.
Ze słońcem nie należy jednak przesadzać. Promienie słoneczne w nadmiarze mogą również działać na naszą niekorzyść. Prowadzą one bowiem do powstawania szeregu różnych błędów DNA w skórze, a to przekłada się na zwiększoną liczę osób borykających się z nowotworami.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.