Niestety, rzeczywistość jest taka, że w przypadku odchudzania, zwłaszcza, kiedy mówimy o zgubieniu kilkunastu czy kilkudziesięciu kilogramów, nie ma dróg na skróty. Tutaj opłaca się jedynie systematyczność, wytrwałość i zdrowy rozsądek. W naszej akcji zmiany stylu życia na zdrowy biorą udział czytelniczki portalu SUKCES JEST KOBIETĄ. Laureatka konkursu redakcyjnego, pani Marzanna od ponad miesiąca jest pod opieką dietetyk klinicznej Anety Strelau. Jak wygląda jej walka o szczupłą sylwetkę i jakie są postępy?
Trudne początki
Pani Marzanna przyznaje, że najgorsze w jej przypadku było zmotywowanie się do kontaktu z dietetykiem i rozpoczęcie diety.
– Ważyłam prawie 100 kilogramów. Jestem po czterdziestce. Właściwie to chyba kilka lat temu pogodziłam się z faktem, że będę już pulchna, a czasy szczupłej sylwetki mam za sobą – wyznaje w rozmowie z portalem SUKCES JEST KOBIETĄ pani Marzanna. Córka zachęciła mnie do udziału w konkursie. Wygrałam. Ale radość była tylko początkowa. Zanim zebrałam się na odwagę i skontaktowałam się z panią dietetyk, minął ponad miesiąc.
Kobieta podkreśla, że najbardziej bała się tego, że dietetyczka uzna ją za bardzo zaniedbaną. Zwyczajnie wstydziła się swojego ciała. – Mieszkam daleko od Warszawy, więc zapytałam panią dietetyk, czy możliwa będzie konsultacja na odległość. Dostałam do wypełnienia obszerny kwestionariusz oraz zostałam poproszona o zdjęcia sylwetki. Z tym było najgorzej. Ale przemogłam się – wspomina pani Marzanna.
Kwestionariusz dla osoby, która chce skorzystać z pomocy dietetyka na odległość zawiera bardzo dużo pytań. Poza oczywistymi – o wagę ciała i wymiary, są również pytania o choroby, alergie pokarmowe, dotychczasowy sposób odżywiania się, ale też ulubione potrawy i to, z czego za żadne skarby nie chcemy rezygnować.
Miesiąc udanej walki
Zdjęcia i wywiad żywieniowy trafiły do naszej ekspertki – dietetyk klinicznej Anety Strelau, bohaterki 4. edycji książki SUKCES JEST KOBIETĄ. Kilka dni później, nasza laureatka otrzymała plan żywieniowy oraz obszerne wskazówki, jak małymi krokami powoli zmieniać swoje nawyki żywieniowe na zdrowsze i lepsze.
– Byłam bardzo zdziwiona tym, że pani dietetyk przygotowała tak dużo opcji do wyboru. Kilkanaście wersji śniadania, drugiego śniadania, obiadu i kolacji. Naprawdę było z czego wybierać, to chyba zachęciło mnie do postanowienia, że naprawdę wytrwam w diecie. No i ogromna sympatia, z jaką pani Aneta do mnie podeszła. Odpowiadała na każde moje pytanie, kontakt jest ciągły i mogę zwrócić się do niej ze wszystkim – podkreśla pani Marzanna.
Zdradza też kilka ciekawostek, które pojawiły się w poradach od dietetyczki, a które wydały jej się najbardziej interesujące:
1) „Wybierając produkty typu LIGHT, sprawdzaj ich wartość odżywczą i skonfrontuj z innymi artykułami, ponieważ może się okazać się, że mają więcej kalorii niż te niedietetyczne.”
2) „Dobry chleb jest ciężki, „nienadmuchany”, lekko mokry w środku, dość twardy, po przekrojeniu powinien się ciągnąć, niemal lepić do noża. Ma specyficzny kwaskowaty zapach. Nie pleśnieje ani zanadto nie wysycha w ciągu 5-6 dni. Ten najlepszej jakości powinien zachować świeżość nawet do 10 dni.”
3) Podstawowe zasady jadania „na mieście” można by ująć w następujący sposób:
- jemy przed wyjściem z domu zdrową przekąskę
- może to być lekka sałatka warzywna czy chudy jogurt (jeśli oczywiście wiemy, że czeka nas obiad w restauracji, bo np. umówiliśmy się tam z przyjaciółmi). Dzięki temu unikniemy wilczego głodu oraz chęci spróbowania wszystkiego, co tylko znajduje się w menu,
- przed posiłkiem w restauracji wypijamy szklankę wody (jeśli mamy zamiar jeść węglowodany – wodę z cytryną),
- do posiłku z alkoholi zamawiamy tylko wytrawne wino.
Podczas wyboru mięsa pamiętamy, by:
- zawsze zamawiać to grillowane lub pieczone, a nie panierowane czy smażone,
- rezygnować z tłustego, czerwonego mięsa na rzecz drobiu oraz ryb.
Z produktów węglowodanowych wybieramy te:
- pełnoziarniste lub razowe – ugotowane al dente (nawet jeśli taka opcja nie jest uwzględniona w menu, to warto o nią zapytać).
A jak postępy podopiecznej ocenia nasza specjalistka, dietetyk kliniczny Aneta Strelau?
- Co mogę powiedzieć o Pani Marzannie? Że jest to jedna z najbardziej zmotywowanych pacjentek z jakimi obecnie pracuję. Mimo kontaktu mailowego, jest ze mną bardzo szczera i przyznaje się do jakichkolwiek odstępstw od diety, jeśli takie się zdarzą. Sumiennie wykonuje pomiary ciała i trzyma się zaleceń oraz jadłospisów, a efekty jej ciężkiej pracy są widoczne nie tylko na wadze, ale także w obwodach ciała i samopoczuciu – mówi redakcji Aneta Strelau. – Bardzo chętnie spotkałabym się z Panią Marzanną osobiście, niestety odległość między nami jest zbyt duża. Mam nadzieję, że nasza bohaterka nie straci zapału z jakim obecnie wykonuje moje zalecenia i osiągnie swój cel – dodaje.
Pani Marzanna pochwaliła nam się, że w ciągu miesiąca schudła 5 kilogramów. My także trzymamy kciuki za dalsze sukcesy!
A nasze Czytelniczki zapraszamy do odwiedzenia strony dietetyk klinicznej Anety Strealu TUTAJ.
Oprac. Ela Prochowicz
CytujSkomentuj
Nie ma to, jak obżerać się na przykład 2 albo 3 lata (albo jeszcze nie daj boże pół życia), a później czekać na cud, że niby super dieta z internetu Dukana i czy innego szarlatana oparta na eliminowaniu pokarmów sprawi, że w 2 tygodnie schudnie się 20 kilogramów. Ludzie zawsze byli dość naiwni, ale mam wrażenie, ze ostatnio to trochę jednak przesadzają z wiarą w cuda A zasada jest jedna – długa i ciężka praca. Tylko to przynosi efekty, cudów nie ma!
CytujSkomentuj
Bardzo rozsądne podejście pani z artykułu i brawa ogólnie za to, że jej się chciało po czterdziestce wziąć za siebie, kiedy już wcale tak łatwo gubić tych kilogramów nie jest. Ale też właśnie profesjonalizm dietetyka, który od razu mówi, że cudów nie będzie i że chudnie się zdrowo 1 kilogram tygodniowo, a nie minus 20 w miesiąc, a później jojo murowane!
CytujSkomentuj
No i super, że się pani chce ruszyć tyłek i wziąć za siebie w końcu. A wszystkich speców od diety, którzy tak szybko oceniają innych, że są tacy głupi, że próbują diet cud i tak dalej – nie przesadzajcie, prędzej czy później i tak kazdy, kto myśli poważnie o schudnięciu, pójdzie do dietetyka, bo diety cud nie działają zwyczajnie i już. A jak ktoś już szuka drogi do poprawy wyglądu – zawsze jest to jakiś pierwszy krok.
CytujSkomentuj
Byle wszystko z głową. Kilka kostek czekolady raz na jakiś czas nie spowoduje, ze zmienimy rozmiar o większy ale właśnie – z głową. Mi się żąda czekolady przy zbliżającym się okresie i cóż… mam ulubioną i jak już się nią nacieszę to nagle jakoś ochota przemija. Ogólnie tez staram się wtedy zjeść raczej owoc niż słodycze ale czasem to silniejsze ode mnie